Po otrzymaniu w marcu wypowiedzenia umowy w Tauronie starała się – startując w konkursie – ponownie o miejsce w zarządzie tej drugiej co do wielkości firmy energetycznej w kraju. Bez skutku. Wydawało się, że ma szanse na zdobycie chociaż fotela wiceprezesa, zwłaszcza że ma wieloletnie doświadczenie w pracy w sektorze i przychylnie oceniał ją wiceminister skarbu Jan Bury.
Tymczasem rada nadzorcza spółki zdecydowała, że nie powinna zasiadać w nowym zarządzie. Strzelec-Łobodzińska po trzymiesięcznym okresie wypowiedzenia od lipca jest bez pracy. A teraz jako wiceminister gospodarki będzie odpowiadać za sektor, w którym po 14 latach zabrakło dla niej miejsca.
Być może nie byłoby tej sytuacji, gdyby nie przyjęła oferty ministra skarbu w rządzie PiS Wojciecha Jasińskiego. Zarząd Taurona zdominowały wówczas młode osoby, niemające wiele wspólnego z energetyką, a mimo to Strzelec-Łobodzińska zgodziła się go firmować. Nawet gdy we wrześniu 2007 r. doszło do konfliktu między prezesem wchodzącego w skład Taurona Południowego Koncernu Energetycznego i wieloletnim jej znajomym Janem Kurpem a jednym z członków zarządu Taurona.
Strzelec-Łobodzińska nie poparła Kurpa, choć w PKE była przez siedem lat wiceprezesem ds. finansów. Ostatecznie to związkowcy go wybronili, grożąc wywiezieniem na taczkach szefa rady nadzorczej. Mimo to ani w Tauronie, ani w PKE nikt nie kwestionował jej znajomości finansów i doświadczenia.
Nowa wiceminister będzie pierwszą kobietą na tak wysokim stanowisku w branży górniczej (jak dotąd kobietą od górników nazywano obecną dyrektor departamentu ds. górnictwa w resorcie gospodarki Aleksandrę Magaczewską). Pracę w branży zaczynała w 1978 r. w Zespole Elektrociepłowni Wschód, potem pracowała w elektrowni Jaworzno. W 2007 r. Partia Kobiet umieściła ją na 20. miejscu listy najbardziej wpływowych Polek.