Słowem, które ostatnio zrobiło największą karierę, jest drożyzna. I to w nowym znaczeniu. Tradycyjnie za drożyznę uważano (patrz: „Słownik języka polskiego”) wysokie ceny artykułów. Dzisiaj PWN będzie mógł tę definicję skonkretyzować, podając, że drożyzna jest wtedy, gdy roczny wzrost cen wynosi ponad 4 proc. Co ciekawe, nikt o drożyźnie w Polsce nie mówił, kiedy ceny rosły rocznie o 10,1 proc. (tak jak w 2000 r.), 14,9 proc. (1997 r.), 19,9 proc. (1996 r.) czy nawet o 27,8 proc. (1995 r.).

Oznaczać może to tylko jedno. Przyzwyczailiśmy się do życia bez inflacji i chyba polubiliśmy sytuację, w której ceny są niemal stabilne (tak jak w latach 2002 – 2006). To bardzo dobrze. Jeszcze lepiej byłoby jednak, gdybyśmy zauważyli zależność między wzrostem płac i dochodów a wzrostem cen. Jeżeli płace w gospodarce narodowej zwiększają się w tempie 10,1 proc. rocznie (pierwszy kwartał tego roku do analogicznego okresu przed rokiem), a PKB przyrasta w tym czasie o 6 proc., to 4-proc. luka inflacyjna musi ciągnąć ceny w górę.

Do podobnych wniosków prowadzi także analiza płac i wydajności w przemyśle. Wynagrodzenia (i to bez wypłat z zysku) wzrosły w ciągu roku o 11,9 proc., a wydajność pracy tylko o 5 proc.

Dobrze byłoby wyciągnąć wnioski z doświadczeń krajów nadbałtyckich. Były one tygrysami, gazelami i lokomotywami wzrostu w Europie Środkowej, a teraz śmiało weszły w strefę zerowego wzrostu gospodarczego, osiągając za to dwucyfrowe wskaźniki inflacji. Podejrzewam, że ma to związek ze zmianami wynagrodzeń.

Na Litwie średnie wynagrodzenie w pierwszym kwartale tego roku wyniosło 2151 litów (po przeliczeniu kursowym około 2 tys. zł) i było o 23 proc. wyższe niż przed rokiem. W Estonii średnia płaca doszła do 11 336 koron (około 2250 zł); wzrost wyniósł 20,5 proc. Natomiast na Łotwie wynagrodzenie osiągnęło poziom 565 łatów (ca 2580 zł) i w ciągu roku zwiększyło się o 20,4 proc. Mieszkańcy tych krajów śmiało zatem mogą twierdzić, że w ubiegłym roku żyło im się bardzo dobrze. Ciekawe tylko, czy się zastanawiają, dlaczego trwało to tak krótko i skąd się wzięła (akurat u nich autentyczna) tak straszna drożyzna.