Austriacy chcieli wykorzystać swoją lepszą kondycję finansową i wykupić Węgrów. Hardy madziarski charakter i chęć utrzymania niezależności wygrały z wizją krociowych zysków, które MOL mógł osiągnąć dzięki fuzji z austriackim konkurentem. Węgrzy bali się jednak, że po połączeniu ich rola zostanie zmarginalizowana. I mieli powody do obaw. Podobnie stało się po przejęciu przez giełdę wiedeńską budapeszteńskiego parkietu. Walka o niezależność nie byłaby możliwa, gdyby nie silna pozycja kadry zarządzającej MOL. Prezes tej spółki Zsolt Hernadi zasiada w zarządzie już od kilku lat. W tym czasie szef polskiego PKN Orlen zmienił się pięciokrotnie.

Wnioski są smutne. Orlenowi ciężko byłoby walczyć obecnie z jakimś międzynarodowym koncernem, który chciałby wrogo przejąć naszą największą firmę paliwową. A nie jest to niemożliwe. Bo do przejęcia kontroli nad Orlenem wystarczy na początek „tylko" około pięciu miliardów złotych. To wcale nie jest dużo, biorąc pod uwagę udział PKN w polskim rynku paliw. Szansą na przetrwanie byłoby przyjazne partnerstwo w biznesie. Może więc warto teraz powrócić do strategicznych rozmów z MOL.