RZ: Już ponad miesiąc pracuje pani w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju. Co zaskoczyło panią w działaniu tej organizacji?
Spodziewałam się, że podejmę pracę w bardzo dobrze zorganizowanej instytucji i moje pierwsze doświadczenia to przypuszczenie potwierdziły. Mile zaskoczyło mnie życzliwe przyjęcie ze strony dyrektorów reprezentujących inne kraje. Wielu z nich w czasie nieformalnych spotkań, których byli inicjatorami, nie tylko dzieliło się ze mną swoimi opiniami na temat banku, ale też deklarowało pomoc i chęć współpracy. Zaskoczyło mnie również to, że funkcję dyrektorów, poza mną, pełnią tylko dwie kobiety - reprezentują Rosję i Irlandię.
Na jakich zadaniach koncentruje się pani obecnie?
Moim priorytetem jest i będzie próba uaktywnienia roli Polski jako akcjonariusza EBOR. Sądzę, że to nie tylko możliwe, ale wręcz pożądane. Spotkałam się z przedstawicielami Departamentu Zagranicznego NBP, a także przedstawicielami ministerstw Gospodarki, Finansów i Spraw Zagranicznych. Zainteresowanie tych instytucji i ich wola współpracy pozwalają mieć nadzieję, że takie zamierzenie się uda. Rola dyrektora polega na reprezentowaniu stanowiska Polski w kwestiach polityki i realizowanych przez bank projektów. W przypadku polskiego dyrektora reprezentacja ta dotyczy również Bułgarii i Albanii.
Porozumienie między tymi trzema krajami zakłada, że funkcja dyrektora jest pełniona na zmianę (trzy lata przez reprezentanta Polski, zastępcą jest Bułgar – obecnie Kalin Mitrev, przez kolejne dwa lata przez reprezentanta Bułgarii, a zastępcą jest Polak – red.). Interesy Polski i Bułgarii są zatem wyrażane niejako bezpośrednio przez przedstawicieli tych krajów, a Albania nie ma swojego bezpośredniego reprezentanta. Chciałabym zintensyfikować relacje z tym krajem. Nawiązałam już kontakt z ministrem finansów Albanii i spotkałam się z albańskim ambasadorem w Wielkiej Brytanii.