Sposób na kryzys: trzeba pobudzić inwestycje firm

- Dziś z rynku płynie dość oczywista rekomendacja dla polityki gospodarczej rządu: trzeba niezwłocznie wprowadzić agresywny system czasowych odpisów na ulgi inwestycyjne dla firm, dedykowany na lata 2009–2011 – pisze główny ekonomista PRB Janusz Jankowiak

Publikacja: 03.12.2008 04:29

Sposób na kryzys: trzeba pobudzić inwestycje firm

Foto: Rzeczpospolita

Analitycy z sektora komercyjnego prześcigają się w licytowaniu w dół przewidywanego tempa przyszłorocznego wzrostu gospodarczego dla Polski. Jest – moim zdaniem – wyłącznie kwestią czasu, kiedy na pierwsze strony gazet trafią „prognozy” ujemnej dynamiki PKB. Dlaczego nie? W końcu w warunkach tak daleko posuniętej niepewności stawianie skrajnych hipotez niewiele kosztuje, a daje pewien rozgłos.

[srodtytul]Co mówią twarde dane[/srodtytul]

Tym bardziej wypada pochylić się nad twardymi danymi. I lokalizując źródła niepewności, wskazać na najbardziej prawdopodobny wariant rozwoju wydarzeń, źródła zagrożeń oraz możliwe alternatywne scenariusze makroekonomiczne.

Z dostępnych dziś danych wyłania się obraz polskiej gospodarki o następujących właściwościach:

• Tempo wzrostu gospodarczego słabnie z kwartału na kwartał, osiągając w III kwartale dynamikę na poziomie 4,8 proc., przy dodatniej kontrybucji eksportu netto i istotnym wkładzie wzrostu zapasów (wielkość rezydualna), które w całym roku dodać mogą do dynamiki PKB nawet 2,5 pkt proc.

• Wskaźnik prognoz inwestycji znajduje się na poziomie notowanym wcześniej przed rokiem 2004; towarzyszy temu deklarowane wstrzymywanie się przez przedsiębiorców z nowymi inwestycjami i zamiar kontynuowania tych już rozpoczętych. Dane o zaledwie 3,5- proc. wzroście inwestycji na bazie rocznej w III kwartale poświadczają jedynie, że deklaracje z badań ankietowych nie są gołosłowne.

• Upoważnia to do stawiania tezy o możliwym istotnym spadku dynamiki inwestycji w roku 2009, a następnie ich dalszym ostrym wyhamowaniu już w roku 2010.

• W pierwszej połowie roku dynamika średniej sprzedaży detalicznej sięgała jeszcze 17,6 proc. W okresie lipiec – październik spadła już jednak lekko poniżej 10 proc. Sygnalizuje to wyraźne, już następujące, spowolnienie w obszarze konsumpcji prywatnej.

• Konsumpcja krajowa będzie stymulowana obniżką PIT od stycznia 2009 r. Redukcja PIT zwiększy wysokość dochodów rozporządzalnych w skali roku o ok. 35 mld zł. Przy pewnych założeniach dotyczących struktury wydatków z tego tytułu, dodatkowy wzrost konsumpcji może sięgnąć ok. 0,3 pkt proc. w skali roku. Efekt netto może być jednak mniejszy ze względu na rosnący koszt obsługi kredytu i jego mniejszą dostępność.

[srodtytul]Rekomendacje dla rządu i RPP[/srodtytul]

Z powyższych prognoz i oczekiwań wydaje się płynąć dość oczywista rekomendacja dla polityki gospodarczej rządu: trzeba niezwłocznie wprowadzić agresywny system czasowych odpisów na ulgi inwestycyjne w CIT, a być może i płaskim PIT-L, dedykowany na lata 2009 – 2011. Taka ograniczona w czasie fiskalna stymulacja inwestycji jest – jak wynika z badań – skuteczna i relatywnie mało kosztowna dla budżetu.

Inwestycje ze względu na ich wagę w PKB pozwoliłyby bardziej skutecznie niż stymulacja przez rząd konsumpcji wpłynąć na tempo wzrostu gospodarczego. Dzięki inwestycjom podnosi się też potencjalny PKB, co umożliwia z kolei bezpieczniejsze prowadzenie ekspansywnej polityki monetarnej (do czego rząd – jak się wydaje – obecnie zachęca RPP).

[wyimek]Jest wyłącznie kwestią czasu, kiedy na pierwsze strony gazet trafią prognozy ujemnej dynamiki polskiego PKB. Dlaczego nie? W warunkach daleko posuniętej niepewności stawianie skrajnych hipotez daje ogłaszającemu je pewien rozgłos[/wyimek]

• W II kwartale odnotowano ostry spadek marż w sprzedaży krajowej, który nastąpił po kilku kwartałach ich wcześniejszego wzrostu. Odczytać to trzeba jako zapowiedź mniejszej presji inflacyjnej w gospodarce. Tym bardziej że spodziewać się można „poluzowania” sytuacji na rynku pracy, wzrostu stopy bezrobocia i odczuwalnego już w okresie najbliższego kwartału spadku presji na wzrost wynagrodzeń. Badanie ankietowe NBP w sektorze mikroprzedsiębiorstw (zatrudnienie do dziewięciu osób) wskazuje na szybki spadek dynamiki wynagrodzeń i postępującą redukcję zatrudnienia.

• Wzrost depozytów gospodarstw domowych na bazie rocznej jest po trzech kwartałach nadal bardzo wysoki

(24,4 proc.). Towarzyszy temu co prawda mocny wzrost gotówki w obiegu (19,9 proc. r./r.), co jednak nie przekłada się na wzrost inflacji. CPI na bazie rocznej spadnie na koniec roku najprawdopodobniej poniżej

4 proc., głównie ze względu na wygasające szoki podażowe (oczekiwany spadek cen ropy do 20 – 40 dol. za baryłkę i dynamika cen żywności w ujęciu rocznym nieprzekraczająca 4 – 5 proc.).

• Depozyty firm rosną wolno (4,3 proc. r./r.). Ale przy obecnym stanie rynku nie powinno to specjalnie zaskakiwać: 50 tys. euro gwarancji dla wszystkich depozytów skłoniło firmy do zejścia z depozytami do niezbędnego minimum, a lokowania wolnych środków w bezpieczne aktywa, w tym głównie w obligacje rządowe.

• W dynamice kredytów także widać pierwsze symptomy spowolnienia gospodarczego. Obraz staje się klarowniejszy po oczyszczeniu dynamik złotowych ze zmian kursu walutowego. Odpowiednie oczyszczone wielkości na bazie rocznej wyniosły w październiku: 32,7 proc. (wobec

31,3 proc. po wrześniu) dla gospodarstw domowych; 26,9 proc. (wobec 24,5 proc. po wrześniu) dla firm, które jednak na dużą skalę sięgnęły w tym czasie po możliwość zaciągnięcia maksymalnego dopuszczalnego umową kredytu w overdrafcie.

Powinna z tego płynąć dość oczywista rekomendacja dla polityki monetarnej, która z nastawienia neutralnego może bez większych obaw przejść do ekspansywnego. Pewnym ograniczeniem muszą przy tym pozostać – co oczywiste – zobowiązania banku centralnego wynikające z deklarowanej nadal przez rząd chęci włączenia się w roku 2012 do strefy euro.

[srodtytul]Ryzyko prognoz[/srodtytul]

Dzisiejsze prognozy wzrostu gospodarczego dla Polski na lata 2009 – 2010 obciążone są trzema rodzajami ryzyka.

• Najważniejsze jest oczywiście ryzyko zewnętrzne. Skala recesji w gospodarce światowej może być większa niż oczekiwane przeze mnie -2 proc. dla USA i -0,5 proc. dla strefy euro w roku 2009, oraz -1 proc. i 0,1 proc. w roku 2010, przy czym szczególnie niepewna wydaje się głębokość recesji w strefie euro. Warto też zauważyć, że dla perspektyw wzrostu po roku 2010 nie bez znaczenia powinno być przewidywane przejście najważniejszych na świecie banków centralnych od mocno ekspansywnej do restrykcyjnej polityki pieniężnej, nieuniknione po okresie ostrej stymulacji fiskalnej i monetarnej w latach 2008 – 2009.

• Skala kłopotów z finansowaniem gospodarki polskiej, podobnie jak w przypadku gospodarek na rynkach bazowych, jest niezwykle trudna do oszacowania. Zakładam, że dynamika kredytu ogółem dla gospodarki utrzyma się w roku 2009 w przedziale 10 – 11 proc. na bazie rocznej. Jej znaczący spadek poniżej tej granicy oznaczałby istotne pogorszenie warunków finansowania, spychające dynamikę PKB poniżej 2 proc., nawet przy umiarkowanej (tzn. zakładanej przeze mnie) skali recesji na rynkach bazowych.

[wyimek]Dzięki inwestycjom podnosi się potencjalny PKB, co umożliwia z kolei prowadzenie ekspansywnej polityki monetarnej. Do tego rząd – jak się zdaje – zachęca teraz RPP[/wyimek]

• Wreszcie: reakcja ze strony polityki gospodarczej może okazać się nieadekwatna do sytuacji (stymulacja konsumpcji zamiast inwestycji; brak wystarczających instrumentów dla odblokowania rynku depozytów międzybankowych oraz ich złe adresowanie; wspieranie przez regulatora trendu do delewaryzacji przy finansowaniu sektora niefinansowego przez banki; niewystarczająca skala zwiększonych gwarancji kredytowych dla sektora średnich i małych przedsiębiorstw lub ich zbyt wysoka cena i tym samym mała dostępność itp.).

Zakładając jednak umiarkowanie optymistyczny wariant oszacowania tych trzech rodzajów ryzyka, przyjąć można, że w latach 2009 – 2010 średnie tempo wzrostu gospodarczego w Polsce sięgnie 3,1 proc.; a średnioroczny wskaźnik CPI powróci do celu już w roku 2009, kształtując się na poziomie 2,6 – 2,8 proc. oraz 2,3 – 2,5 proc. w roku 2010.

Nie sądzę, żeby w tych warunkach makroekonomicznych i przy aktualnym bilansie ryzyk dla przyszłej inflacji i wzrostu gospodarczego w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej oczekiwania uczestników rynku na 175 – 200 pkt baz. cięcia stóp procentowych (do 4,25 – 4 proc. w 2009 roku) były bezpodstawne. Tym bardziej że podstawowa stopa procentowa EBC spadnie najprawdopodobniej do 1,75 proc.

Nadal jednak pilnej odpowiedzi domagają się oczekiwania podmiotów gospodarczych na zwarty i dobrze przemyślany pakiet działań stymulujących podażową stronę gospodarki. Przy czym raz jeszcze podkreślam, że kwestią priorytetową pozostają tu wciąż rozważne z punktu widzenia budżetu, ale zarazem skuteczne zachęty inwestycyjne.

Analitycy z sektora komercyjnego prześcigają się w licytowaniu w dół przewidywanego tempa przyszłorocznego wzrostu gospodarczego dla Polski. Jest – moim zdaniem – wyłącznie kwestią czasu, kiedy na pierwsze strony gazet trafią „prognozy” ujemnej dynamiki PKB. Dlaczego nie? W końcu w warunkach tak daleko posuniętej niepewności stawianie skrajnych hipotez niewiele kosztuje, a daje pewien rozgłos.

[srodtytul]Co mówią twarde dane[/srodtytul]

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką