[b]Rz: Wielki książę Gieorgij Romanow został przedstawicielem Norilskiego Niklu, rosyjskiego giganta metalowo-górniczego. Dlaczego kremlowscy postkomuniści sięgają po arystokratów, których kiedyś zaciekle zwalczali?[/b]
[b]Maciej Radziwiłł:[/b] Nie można wyciągać wniosku o prostej kontynuacji między dawnymi komunistami, którzy mordowali arystokratów, a obecnymi elitami politycznymi Rosji. Przypadek ten świadczy o poszukiwaniu wiarygodności przez postkomunistów przez wykorzystanie osoby o znanym, starym i szanowanym nazwisku. Jednak kojarzenie Gieorgija Romanowa z rodziną carską jest mylące. Ta została bowiem wymordowana. Wywodzi się on z jednej z bocznych linii Romanowów, które nie były znaczące w historii.
[b]Znamy więcej przypadków błyskotliwych karier dawnych arystokratów. Z czego wynikają?[/b]
W wielu krajach zachodnioeuropejskich występuje po prostu kontynuacja roli arystokratycznych rodów dzięki istniejącym tam monarchiom konstytucyjnym. Natomiast powroty, o których mowa, są najczęstsze w krajach postkomunistycznych. Na pustyni wiarygodności takie osoby jak ostatni car Bułgarii Symeon, późniejszy premier, zyskują już na starcie, niekoniecznie mając odpowiednie kwalifikacje. Stąd kariery dawnych arystokratów także w Rumunii i krajach byłej Jugosławii.
[b]A jak radzą sobie arystokraci w Polsce?[/b]