Dobre wyniki skłoniły radę nadzorczą Deutsche Banku do przedłużenia umowy z obecnym prezesem Josefem Ackermannem. Będzie on rządził spółką do 2013 r.
Przyszłość Ackermanna w banku nie była jasna. Wielokrotnie powtarzał, że nie interesuje go ani prezesura, ani też miejsce w radzie nadzorczej. Deutsche Bank od pewnego czasu gorączkowo poszukiwał jego następcy.
Medialna lista kandydatów była długa. Od członka zarządu DB Hugo Banzigera przez przewodniczącego rady nadzorczej banku Clemensa Boersiga po wiceprezesów działu inwestycyjnego Michaela Cohrsa i Anshu Jaina czy szefa bankowości detalicznej Rainera Neske. Żaden jednak z nich nie mógł się równać z obecnym szefem.
Jakkolwiek rozwinęłaby się sytuacja, ogłoszone wczoraj wyniki dobitnie świadczą, że Kaiser Josef wyprowadził bank z kryzysu. Nie udało mu się co prawda ustrzec DB przed skutkami światowego kryzysu finansowego (odpisy na straty wyniosły aż 9 mld euro), ale i tak na tle konkurencji DB dobrze znosi zamieszanie na rynkach finansowych. Ostatecznie ubiegły rok zakończył się stratą 3,9 miliarda euro, ale pierwszy kwartał przyniósł już wynik dodatni. Przy tym został on wypracowany głównie dzięki działowi, który jest konikiem Ackermanna – bankowości inwestycyjnej.
„To był dla nas kluczowy okres. Jeszcze raz udało się dowieść naszej siły i umiejętności w przetrwaniu najgorszego” – napisał wczoraj Ackermann w komentarzu do wyników. Nie ukrywał jednak, że wszelkie plany fuzji i przejęć muszą zostać odłożone na później. Jednak i on nie docenił głębokości kryzysu. Jesienią ubiegłego roku obwieścił jego zakończenie, podczas gdy naprawdę był to dopiero początek. Mimo to o wiele szybciej niż konkurenci przygotował strategię wyjścia z kłopotów.