Według Banku Światowego, który zrewidował w dół swoje szacunki PKB dla świata do -2,9 proc. w tym roku. Z kolei Międzynarodowy Fundusz Walutowy i prezes Europejskiego Banku Centralnego widzą już oznaki ożywienia.
Rozbieżność prognoz jest ogromna, także w przypadku poszczególnych krajów. Bank Światowy na przykład uważa, że spadek PKB na Łotwie wyniesie 13 proc., a MFW aż 20 proc. Dla porównania w I kwartale roku tamtejsza gospodarka (m.in. dzięki negatywnym konsekwencjom sztywnego powiązania swojej waluty z euro) skurczyła się o 18,6 proc.
W przypadku Polski wśród 14 ekonomistów ankietowanych przez "Rz" na dwóch biegunach są szacunki ekspertów z francuskich banków. BNP Paribas uważa, że spadek naszego PKB wyniesie 1,8 proc., a ekonomista Societe Generale spodziewa się 1-proc. wzrostu.
Komu zatem wierzyć? W krótkim terminie tylko giełdzie, bo zmiany indeksów to teraz najbardziej wiarygodna waga stanu, w jakim się teraz znajdujemy. Niestety, teraz królują tam pesymiści.