[b][link=http://blog.rp.pl/romanski/2009/09/04/pompowanie-popytu/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Choć na przykładzie dopłat do złomowania starych i kupowania nowych samochodów widać doskonale, jak łatwo daje się manipulować rynkowymi wskaźnikami, całościowa ocena programów wspierających motoryzację nie jest jednoznaczna. Na razie nie wiadomo, czy 5 mld euro wydane przez Niemcy na premie nie było kwotą niższą od potencjalnych zasiłków wypłacanych zwalnianym pracownikom branży motoryzacyjnej, kosztów bankructw mniejszych firm czy utraconych wpływów podatkowych związanych z cięciem produkcji. Co więcej, stymulujący charakter dopłat rozlał się też na inne kraje.
Wszystko pięknie, tylko co teraz? Jeśli dzięki tej kroplówce motoryzacja doczeka do końca kryzysu bez poważnych strat, można będzie uznać tę ingerencję w wolny rynek za uzasadnioną i udaną. A jeśli był to tylko trick przed wyborami w Niemczech i teraz nikt już nie powstrzyma katastrofy? Cóż, wtedy się okaże, że znów polityka stała się ważniejsza od gospodarki. Ale kupionych taniej aut i tak nikt Niemcom nie odbierze.