Sektor wygląda nieźle, banki są dokapitalizowane. Bardzo dobrą rolę odegrała rekomendacja Komisji Nadzoru Finansowego, aby nie wypłacać dywidend z zysków za 2008 r., co zwiększyło kapitały. Dopóki nie widzimy gwałtownych oznak pogarszania się koniunktury gospodarczej, to nie ma podobnego spadku jakości portfela kredytowego. Nie ma też sygnałów, by spółki matki polskich banków chciały się wycofywać z Polski lub osłabiać pozycję nad Wisłą. Mamy natomiast sygnały, że rynek międzybankowy działa jeszcze bardzo słabo. To powoduje, że pojawiają się desperackie działania na rynku depozytów.
[b]Czy nowe, restrykcyjne regulacje, zwłaszcza w sektorze finansowym, jakie w wyniku kryzysu przeforsują rządy na świecie, spowodują, że ożywienie będzie wolniejsze?[/b]
Jeśli zalecimy bankom gwałtowne zwiększenie kapitałów, to może być to o tyle niebezpieczne, że nie będą miały możliwości udzielania kredytów firmom. Ale z drugiej strony presja, by przez nowe regulacje spowodować zwiększenie kapitalizacji w sektorze bankowym jest uzasadniona, bo widzieliśmy, co się stało. Gdyby nie nowe miliardy kapitałów, nie uniknęlibyśmy katastrofy światowej gospodarki. Upadł jeden bank, po czym rządy najpoważniejszych krajów świata powiedziały: nie dopuścimy do upadku żadnej innej ważnej instytucji finansowej. To była niesłychana i historyczna deklaracja polityczna. Gdyby nie to, wiele banków by zbankrutowało jak Lehman Brothers. AIG, Citi czy Royal Bank of Scotland na pewno by nie przetrwały. A gdyby nastąpiła fala upadłości, tobyśmy się nie pozbierali i wrócili do epoki kamienia łupanego. To nie byłoby -5 proc. PKB, tylko -25 proc.
[b]Skoro uniknęliśmy katastrofy, to co dalej? [/b]
Musi nastąpić reorientacja w światowym popycie. Dziś gospodarka światowa jest utrzymywana przez masowe wsparcie państwa, i to głównie w USA, Chinach, Rosji. Ten popyt sektora publicznego musi zostać przejęty przez sektor prywatny. Tego się nie da zrobić bez oczyszczenia banków i wydrenowania ich z tych strat, które są w dalszym ciągu ukryte. Druga rzecz to zmiana strumieni popytu w skali globalnej. Amerykanie muszą więcej oszczędzać. Chiny muszą zmienić strukturę gospodarki, tak by mieszkańcy mogli więcej konsumować, by wzrost w mniejszym stopniu był oparty na eksporcie.