Rządowi brak woli politycznej

Debata o OFE to tylko początek problemów – mówi Mirosław Gronicki, były minister finansów

Publikacja: 02.12.2010 02:12

Rządowi brak woli politycznej

Foto: Fotorzepa, Marcin Łobaczewski MŁ Marcin Łobaczewski

[b]Rz: Czy fakt, że w rządzie pojawiają się pomysły zawieszenia transferów do otwartych funduszy emerytalnych nie sugeruje bliskiego przekroczenia progu 55 proc. zadłużenia w relacji do PKB? Może minister finansów ma już takie wyliczenia i dlatego forsuje to rozwiązanie?[/b]

[b]Mirosław Gronicki:[/b] To bardzo prawdopodobne. Już wcześniej sygnalizowałem, że jeśli minister finansów będzie miał uzasadnione obawy przed przekroczeniem drugiego progu ostrożnościowego, zacznie gorączkowo szukać sposobu na zmianę kategorii, definicji, sposobu liczenia długu. To wszystko ma miejsce w tej chwili. Zauważmy, że cała ta awantura wokół OFE wcale nie ma na celu rozwiązania problemów OFE, ale odciążenie budżetu.

[b]Jak ewentualne zawieszenie transferów czy emisja obligacji (emerytalnych) dla OFE wpłynie na rynek finansowy?[/b]

Jedno i drugie prowadzi do tego, że OFE zostaną pozbawione comiesięcznego zastrzyku kapitału. I tak kuriozalny jest fakt, że tylko część z tych pieniędzy może być inwestowana w akcje, a już groteskowe wydaje się to, że zaledwie 5 proc. kapitału można lokować za granicą. To automatycznie oznacza dla nas niższy zarobek. Zamiana gotówki na obligacje jeszcze bardziej uszczupli ewentualne zyski. To tak, jakby ktoś indeksował naszą składkę według ustalonego przez kogoś innego wskaźnika. To niedopuszczalne. Rynek liczył na pieniądze OFE. Te 7 mld zł, jakie z ogólnej puli 22,5 mld zł trafiały na giełdę, zwiększały popyt, a przez to i ceny. Teraz popyt będzie mniejszy, a co za tym idzie – ceny też. Chyba że gracze wypełnią tę lukę.

[wyimek]Można doprowadzić do zbilansowania sektora finansów publicznych, częściowo podnosząc podatki i obniżając wydatki[/wyimek]

[b]Czy zmiany w OFE nie są tematem zastępczym? Wiadomo, że zawieszenie transferów nie załatwi sprawy długu, konieczne są reformy.[/b]

To oczywiste. I wcale nie chodzi o to, aby się od razu porywać na wielkie i radykalne zmiany. Można doprowadzić do zbilansowania sektora finansów publicznych, częściowo podnosząc podatki i obniżając wydatki. Nie można się opierać tylko na jednym z tych sposobów, bo z prostego wyliczenia wynika, że byłoby to niewykonalne. Dostosowanie fiskalne wymaga znalezienia dodatkowych co najmniej 70 mld zł, czyli jeśli podniesienie VAT o 1 pkt proc. da nam 5 mld zł, to żeby zbilansować finanse, VAT musiałby skoczyć o 14 pkt proc., a to byłoby niezgodne z ustaloną przez Unię maksymalną stawką 25 proc.

[b]Kiedy w takim razie uda nam się przynajmniej osiągnąć poziom deficytu wymagany przez Brukselę?[/b]

Realne jest obniżanie deficytu co roku o 1 – 1,5 pkt proc. Tak więc na swobodne dojście do poziomu 1 – 2 proc. PKB potrzeba nam w optymistycznym wariancie pięciu, a w pesymistycznym siedmiu lat. Drogą do osiągnięcia tego efektu jest częściowe podnoszenie opodatkowania, częściowa zmiana indeksacji świadczeń i wreszcie zmiana systemu przygotowywania budżetu. Do tego wszystkiego jednak potrzeba woli politycznej, a tej, jak widać, rządzącym brak, zwłaszcza w obliczu wyników ostatnich wyborów samorządowych.

[wyimek]Cała ta awantura wokół OFE wcale nie ma na celu rozwiązania problemów OFE, ale odciążenie budżetu [/wyimek]

[b]Jakie są szanse na zahamowanie wzrostu długu i uniknięcie przekroczenia progu 55 proc. zadłużenia w relacji do PKB?[/b]

To może być bardzo trudne, jeśli Sejm zdecyduje o odrzuceniu nowelizacji ustawy o finansach publicznych. Zapisano w niej przecież nie tylko włączenie Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych, ale także m.in. regułę wydatkową ograniczającą wzrost wydatków, nakaz oddawania pod nadzór ministra finansów wolnych środków agencji i innych publicznych instytucji oraz kolejne podwyżki VAT. W takim wypadku osiągnięcie pułapu 55 proc. w przyszłym roku mamy jak w banku. Jeśli rząd nie wymyśli żadnego innego dostosowania fiskalnego, przy obecnie zaplanowanym budżecie nie ma szans, aby tego uniknąć. Pamiętajmy bowiem, że w przyszłym roku deficyt sektora finansów publicznych może się zmniejszyć zaledwie o 10 mld zł.

[b]A samorządy?[/b]

Sytuacja w samorządach wróży raczej wzrost ich deficytu i zadłużania się niż sytuację odwrotną. Spowolnienie spowodowało, że subwencja ogólna dla samorządów wzrośnie zaledwie o 2,5 proc., a jednocześnie rząd zaplanował znaczące podwyżki dla nauczycieli, które są pokrywane właśnie z subwencji. Dochody własne i udziały w podatkach dochodowych nie wyglądają najlepiej i zapewne w przyszłych latach też nie będą dynamicznie rosły. Na pozostałe wydatki zostaje więc bardzo mało pieniędzy. W tej sytuacji samorządy albo zrezygnują z inwestycji i środków unijnych, albo będą się starały wykorzystać je maksymalnie, zadłużając się, gdzie się tylko da.

[b]Biorąc pod uwagę sytuację budżetową w tym roku – mimo wyższego wzrostu gospodarczego i wyższej inflacji dochody wcale nie są rewelacyjne – jakie są szanse, że w 2011 r. dochody się zwiększą?[/b]

Raczej nie ma takiej szansy. Jedynie dochody z tytułu VAT mogą znacznie wzrosnąć (jako kombinacja podwyższonej efektywnej stawki i wzrostu nominalnego PKB o 6 – 7 proc.). Gorzej może być z pozostałymi podatkami. Firmy dalej będą odliczały straty z poprzednich lat, tak więc na wyższy CIT nie ma co liczyć. Nie najlepiej wygląda też sytuacja z podatkiem dochodowym od osób fizycznych, co mnie osobiście bardzo dziwi. W tym roku bowiem wzrosło zatrudnienie, ludzie zaczęli też więcej zarabiać. Tymczasem dynamika wzrostu wpływów z PIT była ujemna.

[b]Dlaczego?[/b]

Nie sądzę, aby tak znaczne były odpisy osób prowadzących jednoosobowe firmy i rozliczających się w ramach PIT. Minister finansów powinien się temu przyjrzeć.

[b]Jakie są pana szacunki dotyczące poziomu długu i deficytu na ten i przyszły rok?[/b]

Deficyt finansów publicznych raczej przekroczy 8 proc. Końcowy wynik może się mieścić w przedziale 8,5 – 9 proc. PKB. W przyszłym roku zaś może spaść do poziomu 7,5 – 8,2 proc. PKB. Z kolei zadłużenie liczone metodą unijną w tym roku z pewnością przekroczy 55 proc. w relacji do PKB. W 2011 r. przy założeniu, że rząd nie uzyska z zarządzania płynnością 20 mld zł, a kurs złotego będzie zbliżony do tegorocznego, poziom długu może się zbliżyć do 60 proc.

[b]Kiedy realnie będziemy w stanie powiedzieć, że deficyt mamy pod kontrolą i możemy myśleć o euro?[/b]

Mówienie o wejściu do strefy euro możemy odłożyć do momentu, kiedy rząd zadeklaruje przeprowadzenie zdecydowanego zacieśnienia fiskalnego. Oczywiście możemy zejść z deficytem finansów publicznych do poziomu 3 proc. Brukseli jednak to nie zadowoli. Musimy trwale zbilansować finanse, aby nie doszło już więcej do takich niespodzianek, jakie wystąpiły np. w Grecji.

[i]—rozmawiała Elżbieta Glapiak[/i]

[ramka][srodtytul]CV[/srodtytul]

Mirosław Gronicki, doktor ekonomii, minister finansów w rządzie Marka Belki. Pracował na Uniwersytecie Pensylwania w Filadelfii, Uniwersytecie Karola w Pradze (CERGE) oraz ICESAD w Kitakyushu. Kierował kilkoma projektami badawczymi dotyczącymi analizy makroekonomicznej oraz prognoz gospodarczych dla Polski, Ukrainy, Gruzji i Kirgistanu. Był doradcą rządów Bułgarii, Turkmenistanu i Słowacji. [/ramka]

[b]Rz: Czy fakt, że w rządzie pojawiają się pomysły zawieszenia transferów do otwartych funduszy emerytalnych nie sugeruje bliskiego przekroczenia progu 55 proc. zadłużenia w relacji do PKB? Może minister finansów ma już takie wyliczenia i dlatego forsuje to rozwiązanie?[/b]

[b]Mirosław Gronicki:[/b] To bardzo prawdopodobne. Już wcześniej sygnalizowałem, że jeśli minister finansów będzie miał uzasadnione obawy przed przekroczeniem drugiego progu ostrożnościowego, zacznie gorączkowo szukać sposobu na zmianę kategorii, definicji, sposobu liczenia długu. To wszystko ma miejsce w tej chwili. Zauważmy, że cała ta awantura wokół OFE wcale nie ma na celu rozwiązania problemów OFE, ale odciążenie budżetu.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację