[b]Rz: Rynki finansowe dość nerwowo reagują na falę protestów w Egipcie. Czy to nie jest zaskakujące, biorąc pod uwagę ograniczoną wagę tego państwa w światowej gospodarce?[/b]
Andrew Busch: Sytuacja w Egipcie oddziałuje na rynki finansowe za pośrednictwem wpływu na ceny ropy naftowej. Wprawdzie kraj ten nie jest istotnym producentem tego surowca, ale odgrywa ważną rolę w jego transporcie. Istnieją obawy, że kryzys w Egipcie doprowadzi do zablokowania Kanału Sueskiego, przez który przepływa wiele tankowców.
Poza tym zaniepokojenie na rynkach bierze się stąd, że Egipt odgrywa ważną rolę geopolityczną.
Przez ostatnie 30 lat był to kraj wyjątkowo stabilny i mający stosunkowo dobre relacje z Izraelem, co korzystnie wpływało na pokój na Bliskim Wschodzie, gdzie znajduje się większość światowych zasobów ropy.
[b]Jednocześnie, jeśli kryzys polityczny w Egipcie doprowadzi do wzrostu awersji inwestorów do ryzyka, drożeć powinien dolar, a to z kolei powinno mieć ujemny wpływ na światowe ceny ropy naftowej.[/b]