Majątek znajdujący się w ich krajach jest praktycznie dostępny natychmiast. Gorzej z tym, który jest zagranicą, chociaż większość krajów chce współpracować z legalnymi władzami krajów, w których doszło do zmiany władzy. Zapewne kanclerz Merkel i prezydent Sarkozy wywrą nacisk na banki, aby ujawniły te pieniądze. Podobnie będzie w Stanach Zjednoczonych. I to pomimo, że przez całe lata obaleni właśnie władcy byli hołubieni przez rządy demokratycznych krajów. Wtedy uważało się, że prezydent Tunezji Ben Ali i prezydent Egiptu Hosni Mubarak, a także Muammar Kaddafi byli gwarancją powstrzymania radykalnego islamu.
Jak w KBL podchodzi się do takich „politycznych" pieniędzy?
Jesteśmy niesłychanie ostrożni jeśli chodzi o pochodzenie pieniędzy, które dostajemy do zarządzania. Nie chodzi przy tym wyłącznie o regulacje, najważniejsza jest reputacja, na którą zapracowaliśmy. Politycy w każdym banku zaliczani są do specjalnej kategorii klientów, wobec której zachowywana jest wyjątkowa ostrożność. I nie chodzi o to, z jakiego kraju pochodzą. Ważne, że są politykami.
Czy private banking ucierpiał, kiedy po kryzysie 2008 roku rządy energicznie zajęły się poszukiwaniem niezapłaconych podatków?
Oczywiście, że tak, chociaż Luksemburg, gdzie mamy siedzibę, nie należy do krajów, w których możliwe jest unikanie podatków. Jednocześnie jednak rządy powinny sobie zadać pytanie: dlaczego pieniądze, które powinny pozostać w kraju, wypływają na zagraniczne konta? Bo nie chcą usłyszeć odpowiedzi. Płacenie należnych podatków jest obowiązkiem każdego i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Pieniądze z tego źródła są potrzebne na utrzymanie szkół, budowę dróg, finansowanie służby zdrowia, administracji państwa.
Ale dlaczego we Francji miesięcznie przynajmniej jedna bardzo bogata rodzina miesięcznie wybiera inny kraj jako miejsce stałego pobytu? To dlatego też we Francji jest tak wiele firm, których akcjonariat nie jest ujawniany. Podczas kryzysu rządy gwałtownie szukały pieniędzy na ratowanie finansów państwa. Szybko zadłużyły się ratując banki i firmy, a potem zaczęły rozglądać się za środkami, którymi mogłyby spłacić dług. Utracone podatki były jednym z takich źródeł. Tyle, że dziś europejskie raje podatkowe już nie istnieją, zaś posiadanie legalnego zagranicznego rachunku wcale nie musi oznaczać ukrywania pieniędzy. W naturze ludzkiej leży nie unikanie podatków, ale dążenie, aby zapłacić ich jak najmniej. I to właśnie dlatego pieniądze pojawiają się na Cyprze, w Singapurze czy w USA. Mogą także trafić do Panamy czy na Bahamy, które szybko nie znikną jako raje podatkowe. Gdyby Stany Zjednoczone chciały, aby się tak stało, już dawno tych rajów by nie było. W Europie przepisy poszły zbyt daleko. I to dlatego zagraniczne banki zarabiają na tym krocie.