Podatkiem w sadowników – czyli o spodziewanych efektach wzrostu podatku VAT na napoje owocowe

Sejm wstrzymał się nad głosowaniem propozycji prawie pięciokrotnej podwyżki stawki podatku na napoje owocowe z wysoką zawartością soku. Na razie nie wiadomo, kiedy parlament wróci do sprawy, ale już na etapie prac nad nowelizacją w ministerstwie ta zmiana wydawała się pomysłem – bez ogródek mówiąc - groźnym.

Publikacja: 02.04.2019 11:00

Agnieszka Domańska, dr hab., prof. Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie

Agnieszka Domańska, dr hab., prof. Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie

Foto: materiały prasowe

Z pewnością negatywnie odbije się zarówno na branży sadowniczej, jak i na samych producentach napojów - tych zdrowszych, a więc o wysokiej zawartości czystego soku. Skorzystają natomiast międzynarodowe koncerny produkujące napoje gazowane. Trudno więc o jakiekolwiek racjonalne wytłumaczenie tych fiskalnych zamierzeń. Zwłaszcza wobec sloganów o wspieraniu przez państwo zdrowia obywateli i profilaktyki chorób wszelakich.

Nie ma dwóch zdań co do tego, że implikacje każdego podatku związane są nie tylko z określonymi wpływami do budżetu, ale mają charakter szerszy – tj. w sposób oczywisty odbijają się na płatnikach – czy to gospodarstwach domowych, czy przedsiębiorstwach. Można się spierać co do skali i siły wpływu podatku na płacące je podmioty, ale wszystkie – zwłaszcza nieoczekiwane zmiany czy „manipulacje" zarówno w odniesieniu do stawek, jak i samego przedmiotu opodatkowania mają z reguły niepożądane konsekwencje wybiegające daleko poza wyliczone w arkuszu kalkulacyjnym wpływy do budżetu.

Dotykamy tu pojęcia „excess burden" czyli dodatkowego obciążenia wynikającego z podatku, poza czyste przychody fiskalne. W teorii można oczywiście rozważać tzw. podatki neutralne, które nie mają innych konsekwencji poza przychodami do budżetu państwa, jednak co do praktyki gospodarczej, to można uznać je za twory raczej „fikcyjne". Bo tak naprawdę „excess burden" istnieje w każdym systemie podatkowym.

Jakie więc są niefiskalne konsekwencje podatków? Po pierwsze jest to zmiana struktury konsumpcji. Deformacja cen zmienia decyzje uczestników rynku. Relacja popytu i podaży oparta na informacji zostaje zniekształcona poprzez podatkowe potrzeby państwa i preferencje społeczne. Po drugie zmienia się struktura produkcji – podatki nałożone na środki produkcji czy technologie skutkują tym, że firmy zamiast racjonalności ekonomicznej, zaczynają stosować racjonalność fiskalną, traktując po prostu dodatkowy podatek jako składnik kosztów produkcji. Zresztą tym on w istocie dla firmy jest. Wśród innych konsekwencji podatków możemy jeszcze wspomnieć o zmianach preferencji co do wyborów międzyokresowych, tj. w kwestii konsumpcji bieżącej i przyszłej, co ma związek z decyzjami dotyczącymi oszczędzania - ale to już temat odrębny.

Spójrzmy z perspektywy wymienionych prawidłowości na niedawne rządowe propozycje podwyżki podatku konsumpcyjnego na napoje owocowe z wysoką zawartością soku. Obecnie produkty te objęte są 5% podatkiem, ale rząd chce, by VAT na te produkty sięgnął aż 23%. Jest to podwyżka bardzo znacząca zwłaszcza w odniesieniu do tego rodzaju produktów, które tak zwanymi "towarami pierwszej potrzeby" nie są: charakteryzują się więc względnie wysoką elastycznością cenową popytu.

Wzrost cen i spadek popytu

Konsekwencją pierwszą wynikającą z prawie pięciokrotnie wyższej stawki VAT jest wzrost cen tych produktów, który najprawdopodobniej (siłą rudymentarnych praw popytu) przyczyni się do obniżenia ich konsumpcji. Klient odwróci się po prostu od napojów o wyższej zawartości czystego soku . Gwoli ścisłości mówi się o wzroście cen nawet o 1,3 zł na litrze, co w skali całego rynku przełożyć się może niestety na rezygnację z milionów litrów soku – produkowanego, dodajmy, w kraju, przez polskich producentów i z jak najbardziej naszych rodzimych owoców i warzyw. Szacuje się, że spadek spożycia napojów owocowych i warzywnych o – jako się rzekło – z wysoką zawartości czystego soku - ograniczy zapotrzebowanie na surowiec od rolników o 60%. Jak wyliczają eksperci rynku, wynikający z tego spadek zapotrzebowania na pochodzący od sadowników i ogrodników „surowiec" będzie wynosił ok. 150 tys. ton! Dodajmy, że 123,5 tys. ton to jabłka – nasza źrenica w oku: przedmiot dumy, ale też kłopotów związanych ze znanym powszechnie rosyjskim embargo, których rynkowej pozycji solidarnie bronimy kiedy trzeba.

Kłopoty nie omijają owoców i warzyw

Obecnie w polskim rolnictwie i sadownictwie panuje klęska urodzaju – co odzwierciedlają spadające ceny skupu. Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej zauważa, że ceny oferowane za jabłka w październiku 2018 r., w porównaniu z październikiem 2017 r., na rynkach hurtowych były średnio niższe o 52%, w spółdzielniach ogrodniczych o 61%, a w firmach eksportujących aż o 69%. Równocześnie rosyjskie embargo oraz sytuacja na rynkach azjatyckich nie czynią eksportu odpowiednią alternatywą dla rodzimego przetwórstwa. W kontekście nadpodaży owoców i warzywa skutki planowanej nowej ustawy o VAT dla rolników i sadowników nie są trudne do przewidzenia: dalsze ograniczenie zapotrzebowania! Ustawa w konsekwencji uderzy więc nie tylko w producentów napojów, ale pogłębi trend spadkowy cen skupu produktów rolnych, a tym samym uderzy bezpośrednio w polskich producentów rolnych.

Mniej soku w soku, więcej cukru w cukrze

Wyższy VAT oznacza obciążenie polskich producentów nektarów i napojów gazowanych kwotą ok. 445 mln zł. Znacząco spadną więc ich zyski z działalności operacyjnej, a straty związane ze spadkiem popytu będą musieli rekompensować. Obecnie - by korzystać z preferencyjnej stawki VAT - utrzymują poziom soków w napojach powyżej 20%. Niektóre napoje na rynku polskim to ewenement światowy – w masowej produkcji osiągają nawet 60% zawartości soku. Co zrobią - chcąc nie chcąc – producenci, gdy zmiany wejdą w życie? Kierując się racjonalnością fiskalną, będą po prostu obniżać te zawartości soku do 10% (jest to średnia w UE) lub nawet mniej. W efekcie czeka nas spadek ilości naturalnego soku w napojach, najprawdopodobniej do poziomu europejskiego, czyli w najlepszym wypadku do ok. 10%. To oczywiście pozbawi produkt końcowy porządnych składników spożywczych, takich jak błonnik, witaminy i minerały. Warto dodać, że obecnie w Polsce na tle innych krajów UE udział napojów owocowych i nektarów w rynku napojów (poza wodami) jest wysoki i wynosi ok. 24,7 % (dla porównania Niemcy – 11,5%, Czechy 11,7, Belgia 8,75% i Wielka Brytania 11,3%). Dodatkowo zmniejszenie zawartości soku w napojach spowoduje jego substytucję cukrem. Obecnie wielu producentów utrzymywało lub zwiększało zawartość soku w celu jego dosłodzenia naturalnymi metodami, teraz – takie działanie straci rację bytu z tytułu czystko ekonomicznego rachunku. Nie dlatego, że producenci mieliby złe intencje.

Zdrowia życzymy!

O tym, że warzywa i owoce mają ogromnie korzystny wpływ na zdrowie wie dobrze każdy obywatel cywilizowanego świata. Podobnie „się wie", że skutek przeciwny mają chemicznie „uszlachetniane" przekąski typu chipsy, krakersy, ciasteczka i inne tego typu zapychacze żołądka, nie wnoszące zupełnie nic do komórek naszego organizmu poza otłuszczaniem tego, co widać, i tego – czego nie widać. Państwo natomiast głośno szafuje hasłami dbania o zdrowie obywateli. Gdzie wobec tego sens, gdzie logika? – jak zapytałby Jasio z dowcipu, skoro jednocześnie z wymierzeniem surowej kary sokom (za to, że są zdrowe?), rząd chce obniżyć (!) VAT na takie dobra, jak np. pączki, chipsy ziemniaczane (z 8% na 5%); chipsy nieziemniaczane, paluszki (z 23% na 5%); ciastka (wyroby piekarnicze) - z 23% na 5%. Dodatkowo z nową interpretacją wiele popularnych batonów czekoladowych będzie klasyfikowana jako wyrób piekarniczy, jeżeli w składzie jest np. wafelek. Czyli np. Prince Polo będzie objęte 5% VAT, a np. Milky Way/Mars stawką 23%. Kłóci się to z ministerialnym założeniem ujednolicenia i uproszczenia matrycy stawek VAT. Wracając zaś do napojów owocowych - konsumenci nieakceptujący podwyższonych cen na nie przeniosą zapotrzebowanie w tym zakresie na napoje gazowane, które po planowanej podwyżce będą do kupienia w dużo niższej cenie od napojów owocowych. Kosztem polskich sadowników, konsumentów i producentów zyskają zagraniczni producenci żywności wysokoprzetworzonej – wielkie międzynarodowe koncerny, które akurat o zyski w skali globalnej nie muszą w ogóle się martwić.

Tak więc zwiększenie obciążenia fiskalnego odbędzie się kosztem rodzimych producentów, a równocześnie nowa stawka VAT stawia w lepszej sytuacji zagraniczne koncerny, producentów napojów gazowanych, którzy zyskują przewagę konkurencyjną. Suma summarum – ucierpi zdrowie Polaków, rodzimi producenci i polscy sadownicy i rolnicy. Trudno więc o jakiekolwiek wytłumaczenie tego kroku z punktu widzenia ogólnych założeń, jakie postawił przed sobą obecny polski rząd – czyli „Polska first!".

- Agnieszka Domańska, dr hab., prof. Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, członek Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.

Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Opinie Ekonomiczne
Aleksandra Ptak-Iglewska: Program „kawalerka minus” zmiecie kandydata na prezydenta?
Opinie Ekonomiczne
Jak zaprząc oszczędności do pracy na rzecz konkurencyjnej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Blackout, czyli co naprawdę się stało w Hiszpanii?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku