Czy można już mówić o trwałym ożywieniu w motoryzacji, oczywiście poza rynkiem europejskim?
Dan Akerson: Zdecydowanie. 2011 to był dla nas dobry rok i mam nadzieję, że i na 2012 nie będziemy narzekać. W USA sprzedano łącznie ok. 13 – 14 mln aut. Rynek się ożywił, bo znów łatwiej jest o kredyty. W Chinach utrzymaliśmy pozycję lidera ze sprzedażą 2,35 mln aut, co dało nam wzrost aż o 29 proc. w porównaniu z 2010 r. Nie zamierzamy tu oddać pierwszeństwa, nasze plany to podwojenie sprzedaży do 5 mln w roku 2015. Chcę też więcej uwagi poświęcić samochodom luksusowym, przede wszystkim cadillacowi oraz autom sportowym. Największym sukcesem jest jednak dla mnie marka Chevrolet.
Nie obawia się pan, że sukcesy tej marki mogą zakłócić problemy z chevroletem voltem?
Już mamy je za sobą, auto jest bezpieczne. W tym roku zamierzamy sprzedać 60 tysięcy voltów. Teraz naszym problemem z tym elektrycznym pojazdem nie są obawy konsumentów, ale fakt, że nie jesteśmy w stanie wyprodukować tyle, ile wynosił popyt. To się powinno zmienić w drugim kwartale tego roku. Przyspieszyliśmy również produkcję modelu Malibu 2013. Ruszy nie w maju, ale w styczniu 2012 r.
Jak pan w takim razie ocenia sytuację w Europie?