Felieton Ireneusza Piecucha

Ostatnie dni przyniosły informacje o dwóch wydarzeniach, które są swoistym znakiem czasu, pokazującym, jak różne mogą być motywacje skłaniające firmy do wyciągnięcia z kieszeni miliardów dolarów

Publikacja: 11.04.2012 00:57

Felieton Ireneusza Piecucha

Foto: Bloomberg

Red

Oto legenda Internetu firma AOL sprzedaje, a częściowo licencjonuje za ponad miliard dolarów całe portfolio posiadanych przez siebie patentów innej legendzie, Microsoftowi. AOL nie kojarzy się co prawda z najnowszą technologią, ale jako weteran Internetu, który swego czasu pochłaniał wielu innych pionierów tego rynku, dysponuje szeregiem rozwiązań, które z pewnością mogą służyć w patentowych starciach z Google'em. Google – kolos rynku internetowego, którego pięta patentowa wydaje się nie mniej newralgiczna niż ta, którą opiewała grecka mitologia – nie zamierza bowiem zdawać się na los.

Nie przypadkiem Microsoft dokonuje swojej transakcji zaraz po tym, gdy Google otrzymał zgodę regulatora na nabycie komórkowego ramienia Motoroli wraz z imponującym portfelem patentów za „jedyne" 12,5 mld dol. oraz portfolio patentowego firmy Nortel o wartości 4,5 mld dol. Wygląda zatem na to, że patentowy wyścig zbrojeń nie obawia się recesji. Przy okazji agencje odnotują kolejny rekord – średnia cena nabycia patentu wynosić będzie od teraz 1,2 mln dol.

Druga transakcja opiewa na podobną kwotę – 1 mld dol. – i także dotyczy rynku internetowego. Ale na tym podobieństwo się kończy. Facebook, dokonując zakupu Instagramu, wydał ów miliard na zakup firmy, która nie przynosi żadnych zysków. Instagram powstał w 2010 r. i rozdaje swój produkt za darmo. Aplikacja umożliwiająca dokonywanie przeróbki fotografii cyfrowych i dystrybuowanie jej na zasadach charakterystycznych dla portali społecznościowych ma jednak inną magiczną wartość – w krótkim czasie pokochało ją niemalże 30 mln użytkowników na całym świecie.

Założyciel Facebooka Mark Zuckerberg pokazał już wielokrotnie, że sukces, jaki odniósł, nie był dziełem przypadku, a wiele decyzji budzących początkowo kontrowersje, tak jak wydanie w 2006 roku 1,65 mld dol na zakup portalu YouTube, okazywało się później strzałem w dziesiątkę. Czy tak będzie i tym razem?

No cóż, Facebook próbował już, po pierwszym nieudanym podejściu do kupna Instagramu, zbudować podobny serwis od zera. Nie udało się. Z pewnością zatem obecna strategia była decyzją przemyślaną. Peter Drucker zwykł mawiać, że z definicji celem każdego biznesu jest „budowanie klienteli". Zintegrowanie Instagramu z Facebookiem powinno być stosunkowo proste, a kilkadziesiąt milionów nowych użytkowników przed oczekiwanym przez wszystkich IPO Facebooka może się okazać warte każdego centa z zapłaconej ceny.

Dwie transakcje. Dwa miliardy dolarów. Z jednej strony giganci tego rynku uwikłani w wielomiliardowe spory patentowe, uzbrojeni w rozwiązania nabyte „na wagę" od firm, których czasy świetności już przeminęły. Z drugiej zaś strony miliard dolarów za rozwiązanie, którego powstanie kosztowałoby zapewne zaledwie ułamek tej ceny, stworzone przez firmę, której Facebook ze wszystkimi swoimi zasobami nie był w stanie pokonać w walce na technologie. Dwie transakcje, dwa oblicza konkurencji w sektorze nowych technologii XXI wieku.

Partner w kancelarii CMS Cameron McKenna

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację