Intuicja mi podpowiada, że minister Sikorski nie wykazał się wyczuciem i taktem dżentelmena z Oksfordu, za jakiego pragnie uchodzić. Gdyby nim był, wiedziałby, że świat finansjery z City, a i środowisko warszawskiej giełdy cenią powściągliwość polityków w informowaniu o sprawach biznesowych.
Fakt, Sikorski nie ujawnił informacji poufnej. Ale czy oznacza to, że przedstawicielowi rządu wypada w taki sposób podawać najważniejszą w tym roku wiadomość dla spółki wchodzącej w skład indeksu WIG20?
Odpowiedź jest oczywista. Nie wypada. Dla wnikliwych inwestorów taki wpis ministra mógłby sygnalizować zbliżający się koniec wielomiesięcznego sporu arbitrażowego z rosyjskim Gazpromem na temat zbyt wysokich cen gazu. Sikorski powinien więc odetchnąć z ulgą, że kurs spółki w poniedziałek nie zareagował na jego newsa.
Pozostaje pytanie: dlaczego szef polskiej dyplomacji pozwolił sobie na dokonanie takiego przecieku? Czyżby chciał skraść show ministrowi skarbu Mikołajowi Budzanowskiemu, dlatego że w jego własnym resorcie ostatnio nie ma się czym pochwalić?