Pomoc dla Lotu inaczej

Polacy są wściekli na LOT. W ogólnonarodowej dyskusji nad losem polskiego narodowego (nadal) przewoźnika najwięcej jest opinii, że najlepszym wyjściem byłoby pozwolić linii zbankrutować i wtedy wszyscy przesiądziemy się na Lufthansę, czy Air France albo British Airways i dalej sobie będziemy latać tak jak dotychczas

Publikacja: 23.01.2013 09:04

Pomoc dla Lotu inaczej

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

To oczywista nieprawda. Podróżujący Polacy stracą na tym pierwsi. Tak samo, jak lotniska, dostawcy usług. Wszyscy związani z lotnictwem w Polsce.

Bo nie ma takiej możliwości, żeby dosłownie z dnia na dzień jakakolwiek linia przejęła polskie połączenia. I wystarczy spojrzeć jak wygląda Budapeszt po upadku Malevu i jak długo odbudowywał się ruch w Barcelonie po tym jak zbankrutował Spanair.

Wiem, że to co teraz napiszę będzie kontestowane. Ale dla francuskiej firmy jest nie do pomyślenia, żeby wysyłać swoich pracowników w podróż jakąkolwiek inną linią, niż Air France. To wypracowany latami odruch, który stał się nawykiem. Podobnie robią Niemcy wybierając Lufthansę. A przecież przy wielkiej konkurencji na ich rynku mogliby wybierać przeloty innymi, często tańszymi i bardziej przyjaznymi dla pasażerów przewoźnikami. Nie darmo toczy się wielka ofensywa na rynku niemieckim przeciwko Etihadowi, Emirates i Qatar Airways i walka dosłownie o każdego pasażera. Niemiec mając do wyboru narodowego przewoźnika, bądź linię obcą wybierze zawsze Lufthansę, bądź jakąkolwiek linię z jej grupy (np Swissa, Austriana), chyba że leci na wakacje.

Jak jest w Polsce? Mimo, że rozum mówi - leć LOT-em, bo pomożesz tej linii, to rozsądek każe się zastanowić: czy na pewno poleci? Czy zdążę na przesiadkę? Czy samolot się nie popsuje i nie będą mieli innego, żeby go zastąpić? W efekcie nie za często świadomie wybieramy LOT, chyba że nie ma innej możliwości. Więc narodowym przewoźnikiem latamy wtedy, kiedy  musimy. A jak jest ze spółkami skarbu państwa? Jaka jest tam polityka dotycząca podróży służbowych? Czy jest obowiązek wybierania LOT-u wszędzie tam, gdzie to jest możliwe? Lubimy być liberałami, bo to super uczucie. Ale czy w tym wypadku rzeczywiście jest to uzasadnione.

I wreszcie Dreamliner - wymarzony i przeklęty, który miał być dla LOT-u skokiem do cywilizacji, a stał się (co nadal niewykluczone) być może nawet gwoździem do trumny. Przecież to nie wina LOT-u, że dzisiaj kosztuje, a nie lata. I nie wiadomo kiedy będzie latał. Bogate linie, takie jak chilijski LAN, japońska ANA, czy katarski Qatar Airways także zrobiły wielką fetę, kiedy odbierały ten najnowocześniejszy samolot na świecie. I tak samo teraz musiały ją odstawić, mogą sobie pozwolić na wypożyczenie samolotów, opóźnienie oddania firmom leasingowym wyeksploatowanych maszyn. To samo może zrobić oczywiście LOT, tylko że jego Boeingi choć nadal mogą latać są mało atrakcyjną alternatywą dla nowiutkich maszyn konkurencji. Ale nikt w Chile nie ma pretensji do LAN, że Dreamliner nie lata, podobnie jest w Japonii tym bardziej, że zawiodły wyprodukowane w tym kraju komponenty. Głośno krzyczą tylko w Indiach, bo Air India ma wielkie finansowe kłopoty .

Reklama
Reklama

Wiem, że to wszystko, jest dzisiaj mało popularne. Ale może jednak warto pomóc uratować LOT nie zrzucając się z pieniędzy podatników, ale dając linii możliwość zarobienia pieniędzy. I obrazić się dopiero wtedy, kiedy z tej okazji nie skorzysta.

To oczywista nieprawda. Podróżujący Polacy stracą na tym pierwsi. Tak samo, jak lotniska, dostawcy usług. Wszyscy związani z lotnictwem w Polsce.

Bo nie ma takiej możliwości, żeby dosłownie z dnia na dzień jakakolwiek linia przejęła polskie połączenia. I wystarczy spojrzeć jak wygląda Budapeszt po upadku Malevu i jak długo odbudowywał się ruch w Barcelonie po tym jak zbankrutował Spanair.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Reklama
Opinie Ekonomiczne
ArcelorMittal odpowiada Instratowi
Opinie Ekonomiczne
Mikołaj Fidziński: Odrętwiały rynek pracy
Opinie Ekonomiczne
Greenpeace: Strategia PGE, czyli węgiel Schroedingera
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Modlin odbudowuje się po PiS-ie
Opinie Ekonomiczne
Monika Różycka: Taniec zamiast rozkazu. O modelach przywództwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama