A jak często ma pan telefony inwestorów finansowych skłonnych przejąć pana firmę?
Tych zapytań od instytucji bankowych jest bardzo dużo. Ale nawet nie odpowiem na pytanie, o co im chodzi i co mi proponują, bo po prostu na te oferty nie reaguję. Buduję obecnie siódmą markę spożywczą w swojej grupie i jeżeli kiedyś będę chciał się skoncentrować na jednej kategorii produktów, np. na napojach, to sprzedam inny segment – kiedyś planowałem to zrobić na przykład z Gellwe. Dziś jednak buduję firmę i stawiam na rozwój wszystkich marek z równą intensywnością.
Rozwój którego z produktów najbardziej pozytywnie pana zaskakuje?
Najbardziej jestem zadowolony i też najwięcej serca wkładam w napoje energetyczne, czyli Black. W ciągu półtora roku udało się znowu zostać liderem tego segmentu w Polsce, a to chyba na świecie nikomu się jeszcze nie udało (walka o prymat na tym rynku trwa z austriackim Red Bullem – przyp. red.). Black ma jako jedna z niewielu polskich marek szansę na to, by stać się produktem globalnym. Jeżeli bym tego nie kontynuował i docelowo nie zrobił, to miałbym do siebie ogromne pretensje. Gdziekolwiek się pojawiamy z tym produktem, to nie pytają nas nawet o strategie marketingowe, tylko zaczynają kupować. Może od razu nie w ogromnych ilościach, może nie statkami, ale kontenerami.
Proszę zdradzić szczegóły pojedynku z Red Bullem? Jak rynek zdominowany przez ten produkt może wyglądać za kilka lat?
Dominacja tej austriackiej marki jest coraz mniejsza. Dzieje się tak, bo pojawiły się kolejne mocne marki, jak Monster czy Rock Star. To produkty amerykańskie, więc i kapitał duży. To imperium Red Bulla nieco gaśnie, na pewno i do tego dokłada się też mój Black. Pojawiliśmy się ostatnio bardzo mocno np. w Rosji, pozycja nasza rośnie też w regionie – w Czechach, Bułgarii, na Węgrzech. Teraz zaczynamy ekspansję we Francji, a w Wielkiej Brytanii idzie nam również bardzo dobrze. Tymi rynkami zajmuje się dział eksportu mojej firmy, a ja sam osobiście doglądam rynku amerykańskiego. Zdobycie tam kilku procent udziałów to mój cel.