Rzeczywiście, nasza prezydencja będzie koncentrowała się w dużej mierze na sprawach związanych z unią bankową. Bardzo ważną kwestią będzie wdrażanie ustaleń dotyczących wspólnego unijnego mechanizmu nadzoru bankowego. Osiągnięto już polityczny kompromis dotyczący mechanizmu restrukturyzacji banków. Będziemy się starać osiągnąć w tej sprawie porozumienie z Parlamentem Europejskim. Innym naszym priorytetem będą pracę nad europejskim mechanizmem ubezpieczania depozytów, a potem nad wspólnym nadzorem. Będzie starali się osiągać w tych sprawach kompromisy i wypracowywać dobre rozwiązania. Prace nad wspólnym unijnym nadzorem bankowym są przykładem bardzo szybkiego procesu – osiągnięcie porozumienia politycznego w tej sprawie zajęło tylko jakieś pół roku.
Osiągnięte niedawno porozumienie dotyczące mechanizmu restrukturyzacji banków budzi obawy części analityków. Porównują je oni do rozwiązań przyjętych podczas udzielania pomocy finansowej Cyprowi. Tak samo jak wtedy unijni decydenci uznali, że część kosztów pomocy może być przerzucona na posiadaczy dużych depozytów. Czy widzi pan w tym zagrożenie dla stabilności systemu finansowego Europy?
Myślę, że to jest dobry kompromis dotyczący zasad ratowania banków, i nie widzę żadnych podobieństw do rozwiązań przyjętych na Cyprze. W odróżnieniu od pierwszego projektu restrukturyzacji cypryjskich banków przyjęte niedawno rozwiązania przewidują, że właściciele ubezpieczonych depozytów zawsze będą chronieni. „Bail-in" dotknie tylko innych wierzycieli. Myślę, że to dobry sposób na oszczędzenie pieniędzy publicznych.
Litwa jest jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek Unii Europejskiej. Jak długo może zostać podtrzymane wysokie tempo wzrostu gospodarczego na Litwie?
To bardzo dobre pytanie. Jesteśmy małą i otwartą gospodarką, co znaczy, że nasza kondycja ekonomiczna zależy w dużym stopniu od czynników zewnętrznych, w tym zagranicznych rynków. Dla naszej gospodarki kluczowy jest przecież wzrost eksportu. W tym roku spodziewamy się wzrostu gospodarczego wynoszącego 2,8 proc., a w przyszłym roku może on sięgnąć nawet 3,5 proc. Biorąc pod uwagę potencjalną poprawę sytuacji gospodarczej w Europie pod koniec roku, nie widzę dużych przeszkód dla naszego wzrostu PKB. Oczywiście nasz PKB jest wciąż na mniejszym poziomie niż przed kryzysem, ale myślę, że odrobimy straty już w przyszłym roku.
Ostatnie tygodnie na rynkach były dosyć burzliwe. Inwestorzy przestraszyli się, że Fed może zacząć zmniejszać program ilościowego luzowania polityki pieniężnej. Kontrowersje budziła też polityka Banku Chin. Czy główne banki centralne świata mogą poważnie zaszkodzić ożywieniu gospodarczemu?