W przyszłości w całej Europie będzie tak, jak już dziś jest w Uppsali, czwartym pod względem wielkości mieście Szwecji: główny bank zawiesił obsługę gotówki w oddziałach, ofiarę w kościele można składać kartą, coraz więcej restauracji i innych lokali handlowych w ogóle nie przyjmuje gotówki.
Państwa skandynawskie to awangarda elektronicznych płatności w Unii Europejskiej, ale pozostałe kraje szybko zmierzają w tę samą stronę. Najnowszy raport globalnej firmy doradztwa strategicznego A.T. Kearney przewiduje przyspieszenie wzrostu płatności elektronicznych w całej Europie. W 27 krajach UE w okresie 2005–2010 liczba transakcji bezgotówkowych wzrastała o 5 proc. rocznie, natomiast w najbliższych latach tempo to podskoczy do 8 proc.
Statystyczny mieszkaniec Unii wykonuje dziś przeciętnie 800 płatności rocznie, z czego 75 proc. gotówką. W 2020 roku udział transakcji gotówkowych powinien spaść do 60 proc.
W sukurs przychodzą szybkie przelewy oferowane przez izbę rozliczeniową – w Europie obok Wielkiej Brytanii działają one tylko w Polsce
Polska w stosunku do Europy ma wiele do nadrobienia, dlatego możemy tu oczekiwać jeszcze większej dynamiki. Liczba punktów akceptujących karty płatnicze wzrośnie z 290 tys. w 2012 r. do ok. 400 tys. w 2015 r., co w naturalny sposób przełoży się na wzrost liczby transakcji.