Warto rozmawiać o gazie z Rosji

Za rok negocjatorzy mogą stanąć pod ścianą, i to lodowatą. A za ewentualne porażki zapłacimy wszyscy – pisze wiceprezydent Pracodawców RP i była prezes PGNiG.

Publikacja: 20.09.2013 10:29

Warto rozmawiać o gazie z Rosji

Foto: Fotorzepa

Red

Wejście w życie (od 11 września) tzw. małego trójpaku energetycznego i związana z nim liberalizacja rynku gazowego oraz oficjalne podanie komunikatu o opóźnieniu terminu oddania gazoportu w Świnoujściu zmieniają sytuację na polskim rynku gazu. A jest to rynek duży i ważny – warto przypomnieć jego kluczowe parametry.

Zużywamy rocznie 14,5 mld m sześc. gazu, a jego konsumpcja rośnie. Wydobycie krajowe nigdy nie przekraczało 4,5 mld m sześc. rocznie, a zidentyfikowane krajowe zasoby gazu wynoszą 94,5 mld m sześc. Infrastruktura przesyłowa (interkonektory na granicy zachodniej i południowej) ma łączną przepustowość ok. 7 mld m sześc. (5 mld m sześc. w Mallnov, 1,5 mld m sześc. na Lasowie i 0,5 mld m sześc. na Moravii).

Niestety, w przypadku gazu i Rosjan wciąż obowiązuje doktryna, że „chcą nas oszukać i zdominować"

W dyskusjach na temat gazu pojawiają się nieprawdziwe tezy utrudniające debatę i odwracające uwagę od meritum:

1. Infrastruktura jest kluczem do zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego.

2. Polska płaci za gaz najwyższe ceny w Europie. Warto było walczyć o obniżkę cen poprzez arbitraż, a nie porozumienie.

3. Kontrakt jamalski jest dowodem na dominację Rosjan w Polsce, a wszelkie próby rozmów ze stroną rosyjską należy traktować jako przejaw zdrady interesów narodowych.

Kontrakt jamalski – co to takiego?

Kontrakty długoterminowe są podstawą współpracy w sektorze gazowym. Stąd wziął się kontrakt jamalski. Umowa zawarta w 1996 r. gwarantuje Polsce dostawy ok. 10 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie, do 2022 r. Opiera się na formule „take-or-pay" (bierz lub płać) i dotyczy 85 proc. wolumenu. Po negocjacjach w 2012 r. zmieniliśmy formułę cenową (wcześniej opartą wyłącznie na indeksacji do cen produktów ropopochodnych, z opóźnieniem trzech kwartałów), wprowadzając do niej również odniesienie do cen na płynnych rynkach. Pod tym względem Polska wyprzedziła wielu kontrahentów Gazpromu Export.

Głównym celem w rozmowach PGNiG z Gazpromem w 2012 r. była obniżka ceny i modyfikacja formuły rozliczeniowej. Udało się. Skalę obniżki obrazuje fakt, iż PGNiG SA nie tylko zrezygnował z planowanej podwyżki cen o prawie 17 proc., ale istotnie obniżył cenę gazu po raz pierwszy od wielu lat.

Mając już podstawowe informacje, warto zmierzyć się z mitami.

Memorandum gazowe, będące powodem dymisji ministra skarbu i zmian w zarządzie PGNiG, to kolejny przykład dominacji polityki nad biznesem

Teza 1. Infrastruktura jest kluczem do zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego – wszystko zależy od perspektywy czasowej.

To mój mit ulubiony. Załóżmy, oczywiście dla celów analizy, iż występuje przerwa w dostawach gazu. Wystarczy przypomnieć sobie zimę 2012, gdy Ukraina jednostronnie i bez uzgodnienia z dostawcą zwiększyła pobór na swoje potrzeby. Spowodowało to ograniczenia i dla Polski, i dla odbiorców z Europy Zachodniej. Istniejąca infrastruktura interkonektorów już jest wykorzystywana w całości i pozwala na pozyskanie na zasadach ciągłych maksymalnie 2 mld m sześc. gazu rocznie! Ponadto, rurę trzeba móc zapełnić surowcem, a zachodnie rynki spotowe nie gwarantują regularności dostaw. Interkonektor w Mallnow nadal pozwala tylko na rewers wirtualny (kupujemy w Niemczech gaz rosyjski). Po wielu latach negocjacji i interwencji w Niemczech (wyrazy uznania dla prezesa URE Marka Woszczyka, bo bez jego wkładu zakończenie tej sprawy nie byłoby możliwe) do końca 2013 r. w Mallnow ma szanse powstać rewers fizyczny. Pikanterii tej epopei biznesowej dodaje fakt, iż latami dyskutowano o projekcie wartości ok. 1,5 miliona (!) euro.

Co da uruchomienie gazoportu

W lipcu 2013 Gaz-System SA konsultował dokument „Plan rozwoju w zakresie zaspokojenia obecnego i przyszłego zapotrzebowania na paliwa gazowe na lata 2014–2023". Do roku 2018 transgranicznych połączeń międzysystemowych nie przybędzie. Czy tę sytuację zmieni uruchomienie gazoportu w 2014 r.? W pewnym sensie tak, gdyż terminal będzie miał potencjał regazyfikacyjny na poziomie 5 mld m sześc. rocznie. Problem w tym, że cena gazu skroplonego od wielu miesięcy utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie i nic nie zapowiada jej znaczącego spadku (w krótkim okresie). Może się to więc przełożyć na wyższą cenę płaconą przez Kowalskich.

Kontrakt jamalski zawiera zapisy obligujące w terminie do trzech lat przed upływem terminu zakończenia umowy (2022) do ustalenia zasad dalszej współpracy (kwestia jego przedłużenia, warunków rozliczeń etc.). Wszystkie więc kwestie związane  z kontraktem jamalskim (w tym np. decyzja o jego nieprzedłużaniu) muszą być podjęte już w 2018 r. W tym kontekście teza o kluczowej roli infrastruktury staje się mitem, a przedstawione w lipcu br. rynkowi plany Gaz-Systemu SA można nazwać musztardą po obiedzie. Dla odmiany perspektywa długoterminowa (po 2023 r.) pokazuje, iż posiadanie planowanej infrastruktury będzie istotne dla bezpieczeństwa energetycznego i da możliwość bardziej swobodnego kreowania polityki zakupowej tego surowca. Tyle że kluczowe w tym zakresie kwestie muszą zostać rozstrzygnięte pięć lat wcześniej.

Kij ma dwa końce

Teza 2. Polska płaci za gaz najwyższe ceny w Europie, a arbitraż byłby lepszym rozwiązaniem niż podpisanie aneksu.

Do listopada 2012 r. była to prawda. Jednak po renegocjacji kontraktu jamalskiego już tak nie jest. Cena błękitnego paliwa zależy teraz nie tylko od ceny produktów ropopochodnych, ale jest również indeksowana do rynków płynnych. Warto zaznaczyć, iż ten kij ma dwa końce. W marcu 2013 r. awaria systemu przesyłającego gaz z Norwegii błyskawicznie wywindowała ceny błękitnego paliwa na rynkach spotowych.

Najczęściej popełnianym błędem w dyskusjach o cenie gazu jest brak zrozumienia dla różnych systemów obowiązujących na tym rynku. Gdy cena surowca w rosyjskim GOST wynosi 400 dol./1000 m sześc., według polskiej normy to 430 dol./1000 m sześc. Różnica prawie 8 proc. Oprócz różnych jednostek innym błędem jest porównywanie cen wprost, bez wzięcia pod uwagę wielkości zakupów. Niemcy płacą za rosyjski gaz mniej, bo odbierają go ponad 3 razy więcej niż Polska. Ponadto niemieckie firmy wspólne z Rosjanami realizują inwestycje o charakterze infrastrukturalnym.

Jak pogodzić to z przekonaniem, że należało kontynuować spór przed Sądem Arbitrażowym w Sztokholmie, a nie negocjować aneks? Wyznawców tego mitu odsyłam do informacji o zakończeniu postępowania arbitrażowego z wniosku RWE przeciwko Gazpromowi Eksport. Wyrok arbitrażu został oszczędnie skomentowany przez przedstawicieli powoda, czyli stronę niemiecką. Pozwany, czyli strona rosyjska, otrąbił zwycięstwo. Sąd arbitrażowy uznał prawo do żądania obniżki i ją przyznał. Reakcja stron sporu wskazuje, że jej skala nie była taka, jak wnioskował powód. Nie nastąpiły też zmiany w formule rozliczeniowej. Dokładnie takiego scenariusza obawialiśmy się w 2012 r.

Teza 3. Nie rozmawiajmy z Rosjanami, bo chcą nas zdominować.

Nie znam przypadku osiągnięcia porozumienia czy zawarcia umowy bez rozmów. Niestety, w przypadku gazu i Rosjan wciąż obowiązuje doktryna, że „chcą nas oszukać i zdominować".

Zgodnie z aneksem do kontraktu podpisanym w listopadzie 2012 r. PGNiG SA ma prawo do rozpoczęcia negocjacji cenowych już 6 listopada 2014 r. Był to może mniej widoczny od obniżki cen, ale istotny sukces naszych negocjatorów. Tymczasem, patrząc na wydarzenia ostatnich miesięcy, można być pewnym, że klimat tych rozmów, o ile nic się w tym zakresie nie zmieni, może być więcej niż trudny.

Tradycyjnie dobrą, neutralną platformą do nieformalnych dyskusji i omawiania trudnych tematów były posiedzenia rady nadzorczej Europol Gazu SA (ze względu na reprezentację akcjonariuszy, a więc z jednej strony top managementu Gazpromu, z drugiej zarządu PGNiG SA). Niestety, i tutaj wkradła się zasada „nie rozmawiać". Od czerwca trwa przerwa w WZA Europol Gazu SA.

Osławione memorandum gazowe, będące powodem dymisji ministra skarbu i zmian w zarządzie PGNiG, to kolejny przykład dominacji polityki nad biznesem. Z prawie półrocznej perspektywy można stwierdzić, że ilość nonsensów, które pojawiły się w przestrzeni publicznej w kontekście tego dokumentu, jest wręcz zadziwiająca.

Cała sprawa żywcem przypomina dowcip klasyka, czyli Radia Erewań, o samochodach rozdawanych w Paryżu. Dla niepamiętających dowcipu przypomnę, iż paryski Place de la Concorde okazał się placem Czerwonym w Moskwie, samochody zaś rowerami, które nie były  rozdawane, tylko je kradziono.

Trudne negocjacje

Memorandum  mówi jedynie o przygotowaniu studium założeń techniczno-ekonomicznych gazociągu Kobryń–Łopuszany (zwanym czule pieremyczką). Dokument nie rodzi jakichkolwiek zobowiązań. Podpisano go, aby firmy mogły wymienić się danymi niezbędnymi do przygotowania studium wykonalności.

Jak precyzyjnie ujął to w swoim raporcie minister spraw wewnętrznych, żaden z interesów związanych z bezpieczeństwem energetycznym państwa nie został naruszony. Spółki (czyli PGNiG SA i Europol Gaz SA) działały zgodnie z prawem. Sam dokument był nieodłącznie związany z końcowym momentem negocjacji w sprawie obniżki cen gazu w listopadzie 2012 r. Dzięki temu ruchowi udało się przełamać pat w negocjacjach. Na jednej szali było 3 mld  zł w gotówce do zwrotu za nadpłatę i znacząca obniżka ceny gazu dla ponad 6 mln gospodarstw domowych i przemysłu, na drugiej obietnica przygotowania analiz niezobowiązujących do niczego. 5 listopada 2012 r., gdy rada nadzorcza Europol Gazu SA podejmowała uchwałę zobowiązującą zarząd do podjęcia działań w sprawie memorandum, co pozwalało zakończyć negocjacje, górę wziął rozsądek i troska o zatrudniający 30 tys. pracowników PGNiG oraz interes gospodarczy kraju. Ale obowiązująca ocena jest niestety inna.

O tym, jak trudne bywają negocjacje ze stroną rosyjską, boleśnie przekonano się w 2006 r. Zamiast zmiany warunków na lepsze zespół negocjacyjny zakończył negocjacje 10-proc. podwyżką.

Granie nutą bezpieczeństwa energetycznego opartego na na razie nieistniejącej infrastrukturze przesyłowej nie pomoże w osiągnięciu sukcesu. Kluczem jest rzetelne przygotowanie argumentów i strategii negocjacyjnej oraz próba zbudowania dobrych relacji, bądź co bądź z jednym z kluczowych partnerów biznesowych. Na razie wydaje się, że za rok negocjatorzy mogą stanąć pod ścianą, i to lodowatą. A za ewentualne porażki zapłacimy wszyscy. Tak mówi historia, a ta lubi się powtarzać.

Wejście w życie (od 11 września) tzw. małego trójpaku energetycznego i związana z nim liberalizacja rynku gazowego oraz oficjalne podanie komunikatu o opóźnieniu terminu oddania gazoportu w Świnoujściu zmieniają sytuację na polskim rynku gazu. A jest to rynek duży i ważny – warto przypomnieć jego kluczowe parametry.

Zużywamy rocznie 14,5 mld m sześc. gazu, a jego konsumpcja rośnie. Wydobycie krajowe nigdy nie przekraczało 4,5 mld m sześc. rocznie, a zidentyfikowane krajowe zasoby gazu wynoszą 94,5 mld m sześc. Infrastruktura przesyłowa (interkonektory na granicy zachodniej i południowej) ma łączną przepustowość ok. 7 mld m sześc. (5 mld m sześc. w Mallnov, 1,5 mld m sześc. na Lasowie i 0,5 mld m sześc. na Moravii).

Pozostało 93% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację