Sprzątanie po PRL

Niestety, coraz więcej wskazuje na to, że LOT będzie musiał oddać 400 mln złotych pomocy uzyskanych od Skarbu Państwa, ponieważ Bruksela uzna te pieniądze za niedozwoloną pomoc publiczną.

Publikacja: 21.01.2014 06:00

Marcin Piasecki

Marcin Piasecki

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Nawiasem mówiąc, Komisja Europejska zmienia front po kilku korzystnych dla LOT sygnałach i wstępnych zapowiedziach, że plan ratowania firmy jest z grubsza w porządku.

Jeżeli Bruksela zdecyduje o zwrocie pieniędzy, odbierzemy solidną lekcję. Przede wszystkim przyszłość LOT stanie pod gigantycznym znakiem zapytania. I z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można powiedzieć, że przewoźnik tak dużej kwoty nie znajdzie. To może być naprawdę jego koniec, bo trudno wyobrazić sobie kolejny scenariusz ratunkowy do scenariusza ratunkowego. Jedynym wyjściem byłby solidny inwestor, tylko że taki do wkładania kasy w LOT jakoś się nie pali.

Paradoks polega na tym, że w ostatnich miesiącach dla polskiego przewoźnika zaświeciło jakieś światełko w tunelu. Firma ma sensowny, zdeterminowany zarząd, wyniki finansowe wskazywały, że powoli zaczyna ona wstawać z kolan. To jednak nie wystarczyło.

Mamy w Polsce firmy ?i branże w zasadzie trwale nierentowne, pozostające ?w różnych formułach własności państwowej. Próbuje się w nich za wszelką cenę utrzymać status quo wywodzące się jeszcze ?z absurdalnych zasad gospodarki PRL-owskiej. Powód braku zmian, braku, czasami radykalnej, restrukturyzacji jest jeden: koszty społeczne, a co za tym idzie – polityczne. I wydawało się, że podawanie kroplówki finansowej z publicznej kasy jest metodą skuteczną.

Przykład LOT świadczy o tym, że niekoniecznie. Pokazuje on, że długie utrzymywanie status quo może się skończyć po prostu wołaniem już nie o jakieś zawoalowane formy wsparcia, lecz o żywą gotówkę, by ratować dogorywającą firmę. A najpóźniej włącza się tu Bruksela ze swoimi zasadami i mechanizmami. Można na nie utyskiwać, można doszukiwać się skrajnych niekonsekwencji w postępowaniu Komisji, ale jedno przyznać trzeba: przez lata polscy rządzący i część polskich firm zasłużyły na to, by znaleźć się pod ostrzałem Brukseli.

"Czas szykować trumnę dla LOT-u"

Nawiasem mówiąc, Komisja Europejska zmienia front po kilku korzystnych dla LOT sygnałach i wstępnych zapowiedziach, że plan ratowania firmy jest z grubsza w porządku.

Jeżeli Bruksela zdecyduje o zwrocie pieniędzy, odbierzemy solidną lekcję. Przede wszystkim przyszłość LOT stanie pod gigantycznym znakiem zapytania. I z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można powiedzieć, że przewoźnik tak dużej kwoty nie znajdzie. To może być naprawdę jego koniec, bo trudno wyobrazić sobie kolejny scenariusz ratunkowy do scenariusza ratunkowego. Jedynym wyjściem byłby solidny inwestor, tylko że taki do wkładania kasy w LOT jakoś się nie pali.

Opinie Ekonomiczne
Handlowy wymiar suwerenności strategicznej Unii Europejskiej
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czekanie na zmianę pogody
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Rząd sięgnie po trik PiS-u
Opinie Ekonomiczne
Piotr Mieczkowski: Polska w cieniu cyberkolonializmu
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: „Szóstka dla premiera”