O jego odejście wnioskowało Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju w piśmie przekazanym radzie 31 stycznia. Zgodnie z art. 37 ustawy z dn. 23 października 1987 r. o przedsiębiorstwie państwowym „Porty Lotnicze" rada pracownicza w sprawach pilnych ma pięć dni na wyrażenie opinii. – Niewyrażenie opinii w określonym lub uzgodnionym terminie uważa się za brak zgłoszenia zastrzeżeń – mówi „Rz" Piotr Popa, rzecznik MIR.

4 lutego rada przesłuchała Michała Kaczmarzyka, który od listopada 2010 r. był prezesem LOT Cargo, a potem spółki handlingowej LOT Services i LS Airport Services, który najprawdopodobniej zastąpi Michała Marca. Jest on także członkiem rady nadzorczej Eurolotu.

Zdaniem Adriana Furgalskiego z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR powodem odwołania dyrektora Marca jest jego otwarcie krytyczne podejście do idei powstania Polskiego Holdingu Lotniczego, do którego miałyby wejść m.in LOT i PPL. Podobnego zdania jest zresztą także rada pracownicza PPL. PPL jest dochodowy, ale jeśli rzeczywiście PHL powstanie, musiałby także dokonać u siebie restrukturyzacji, ponieważ wiele struktur zostałoby połączonych.

– Kiedy latem pokazałem Marcowi założenia tego projektu, był delikatnie mówiąc mało szczęśliwy – mówi Adrian Furgalski. A Ministerstwo Skarbu Państwa, które jest autorem projektu PHL, postanowiło usunąć wszelkie przeszkody, które mogły utrudnić jego powstanie. – Nie mogły przesądzić wyniki Lotniska Chopina, czy plan inwestycyjny, który prowadził Marzec. Skuteczna też jest strategia ściągania do Warszawy nowych przewoźników, także w tym roku po tym jak do Modlina odleciał Ryanair. Szkoda Marca – otwarcie mówi Arian Furgalski. I przypomina, że jest to kolejna próba odwołania go z tego stanowiska. Tym razem chyba jednak udana.

W MSP przekonują, że prace nad holdingiem lotniczym nadal są w fazie koncepcji. Agnieszka Jabłońska-Twaróg, rzeczniczka resortu podkreśla, że w żadnym wypadku nie chodzi o udzielenie wsparcia Lotowi.