Wyzwanie jest w sieci

W tym roku spółka zainwestuje w światłowodowy internet tylko 40 mln zł. Potrzebuje korzystnych regulacji, aby zwiększyć nakłady – przekonuje Bruno Duthoit, prezes Orange Polska w rozmowie z Urszulą Zielińską.

Publikacja: 03.06.2014 01:59

Wyzwanie jest w sieci

Foto: materiały prasowe

Rz: Jak się pan miewa po 9 miesiącach kierowania Orange Polska?

Bruno Duthoit: - Dobrze i jestem zadowolony z obecnej sytuacji firmy na rynku. Oczywiście nie wszystko wygląda idealnie, ale dla operatora takiego jak Orange Polska, otoczenie biznesowe nigdy nie jest łatwe.

We wrześniu, po tym jak zaczął pan szefować Orange Polska, mówił Pan, że nie będzie żadnej nowej strategii, nowego planu dla firmy. A teraz?

- Nie zmieniłem opinii. Strategia została przygotowana w grudniu 2012 i ogłoszona na początku 2013, czyli jest relatywnie nowa i konsekwentnie ją realizujemy. Skupiamy się na konwergencji, jakości usług dla klientów i sprzedaży. Punkty strategii, które wymieniłem pozostają kluczowe. Jesteśmy zadowoleni z wdrażania usługi konwergentnej Orange Open. Jednakże, by ten sukces wzmocnić musimy rozbudować szybki, światłowodowy dostęp do internetu. Obecnie mamy niezłą sieć, o zasięgu 10 mln gospodarstw domowych, ale jest ona w przeważającej części miedziana i część gospodarstw nie ma dostępu do szybkich łączy w tzw. technologii ADSL i VDSL o prędkościach od 20 Mb/s w górę. W obecnych warunkach rynkowych, biorąc pod uwagę potrzeby klientów to wyzwanie, z którym musimy sobie poradzić.

To ilu klientów Orange może korzystać dziś z internetu światłowodowego?

- W ramach pilotażu, który prowadzimy w Warszawie, zbudowaliśmy sieć FTTH o zasięgu ok. 14-15 tys. gospodarstw domowych. Obecnie z technologii tej korzysta ponad 1 tys. klientów, co oznacza, że w ciągu kilku miesięcy nasycenie osiągnęło 7 proc. W porównaniu z wynikami w Europie, nie jest to najgorszy wynik, ale pokazuje ważniejszą rzecz - potrafimy radzić sobie z tą technologią i zbudować na niej atrakcyjną ofertą. W Polsce nie ma rozległych sieci światłowodowych. Dotyczy to zarówno nas, jak i Netii, czy telewizji kablowych. Dziś nie wydajemy dużych pieniędzy na FTTH, bo warunki rynkowe nie są sprzyjające. W tym roku zaplanowaliśmy ok. 40 mln zł. Jeśli deregulacja Orange Polska, przedstawiona niedawno przez UKE na obszarach 76 gmin dojdzie do skutku, ośmieli nas by rozważyć decyzję o zwiększeniu inwestycji w światłowody. Rozpoczęte konsultacje dotyczą deregulacji obszarów, na których mamy nieduży udział w rynku stacjonarnego internetu. Dla przykładu w Warszawie wynosi on ok. 17 proc.

Magdalena Gaj, prezes UKE, nie ukrywa, że zależy jej na wzroście inwestycji w infrastrukturę szybkiego stacjonarnego Internetu. O ile więcej zainwestowałby Orange Polska w światłowody, jeśli decyzja regulatora będzie dla was korzystna?

- Poczekajmy aż decyzja wejdzie w życie. Dziś, jeśli dobrze liczę, światłowody mamy w prawie 4 proc. domów w Polsce, więc skala potrzeb, ale zarazem możliwości jest duża. Jednak inwestycje tego typu zawsze będą musiały iść w parze z troską o sytuację finansową firmy i utrzymanie rozsądnej proporcji długu netto do EBITDA. Z drugiej strony w perspektywie 10-20 lat, aby sprostać oczekiwaniom użytkowników oglądających w sieci telewizję, grających w internecie, czy posiadając tzw. inteligentny dom, z całą pewnością będziemy potrzebowali światłowodów.

Czy to wszystko oznacza, że zastanawiacie się, czy zacząć inwestować więcej, czy tylko zmienić strukturę inwestycji?

- Tegoroczne inwestycje realizujemy zgodnie z planem i wyniosą nie więcej niż 1,8 mld zł. Co do dalszej przyszłości widzimy wiele scenariuszy, ale musimy upewnić się, że możemy liczyć na odpowiednią stopę zwrotu z inwestycji.

Więc UKE działa po omacku. Nie wie nic o planach inwestycyjnych Orange Polska i nie ma gwarancji, że inwestycje wzrosną?

- Orange Polska ma możliwości inwestycyjne, ale zanim ewentualnie rozpoczniemy realizację ambitnego długoterminowego planu, musimy mieć przekonanie, że warunki biznesowe i regulacyjne będą korzystne. To absolutnie normalne w tym biznesie.

To spytam inaczej. Czy w związku z możliwym zwiększeniem inwestycji w sieci światłowodowe, spadną wydatki inwestycyjne w sieć mobilną?

- Nie. Sieć mobilna jest dla nas bardzo ważna.

Nie rozumiem tylko ciągle, dlaczego chcecie inwestować właśnie w sieci światłowodowe, podczas gdy są też inne. Deutsche Telekom wykorzystuje technologię vectoringu w połączeniu z siecią miedzianą, są technologie sieci kablowych...

- Technologię, o której pani wspomina promuje w Niemczech T-Mobile. Moim zdaniem jest ciekawa i testujemy ją również we Francji, ale niestety ma też ograniczenia. Pozwala wprawdzie przyspieszyć transmisję sygnału do ok. 100 Mb/s, ale wymaga niewielkiej odległości przyłącza od centrali. Kabel światłowodowy jest w obu przypadkach efektywniejszy: prędkość Internetu może sięgać nawet 1 Gb/s i utrzymanie łączy jest tańsze. W niektórych przypadkach sama inwestycja w sieć FTTH jest też często tańsza od rozwiązań opartych o vectoring.

Gdzie powstałyby sieci światłowodowe Orange Polska: tam, gdzie macie już infrastrukturę, czy w miejscach, gdzie jej nie ma?

- To będzie zależało od konkretnej sytuacji rynkowej. Oczywiście w kraju o rozwijającej się gospodarce, a takim jest Polska będą powstawały nowe osiedla i budynki, które będziemy chcieli wyposażać „od zera". Na pewno myślimy także, by modernizować sieć tam, gdzie już dziś staramy się konkurować z sieciami kablowymi.

Jeśli decyzje UKE będą korzystne dla was, nie będziecie potrzebować partnerstw takich jak to potencjalne z Hawe, czy z Polskimi Inwestycjami Rozwojowymi?

- Samodzielne inwestycje to jedna z możliwości. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby tam, gdzie ma to sens budować sieci w partnerstwie z innymi firmami, bądź wykorzystując infrastrukturę zbudowaną przez miasta. Jeśli zarządzająca taką siecią firma przygotuje transparentną ofertę hurtową, dlaczego nie mielibyśmy z niej skorzystać. Nawet tak silna finansowo firma jak Orange Polska, nie jest w stanie pokryć światłowodami kraju w kilka lat.

Jaka jest reakcja ministerstwa cyfryzacji na propozycję, aby utworzyć SPV, inwestujący w sieci internetu środki unijne z Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa?

- Utworzenie takiej spółki to jedna z możliwości, która wydaje się nam ciekawa, ale czekamy na ostateczne propozycje rządowe. To, co nas najbardziej interesuje, to efektywne wykorzystanie funduszy UE, które przybliżą Polskę do wypełnienia zapisów tzw. Agendy Cyfrowej. Zadeklarowaliśmy, że chcemy uczestniczyć w tym procesie.

Jakiś czas temu mówiło się, że Orange i Netia będą wspólnie inwestować. Co zostało z tego pomysłu?

- Nie prowadzimy dziś żadnych rozmów na ten temat.

A możecie do niego wrócić?

- Nie wiem. Mamy teraz zmiany w radzie nadzorczej Netii i wśród jej akcjonariuszy. Zobaczymy, co wydarzy się dalej i czy będzie szansa na bliższą współpracę.

Telefonia stacjonarna to ciągle duży rynek, ale topniejący. Gdzie jest dno jego spadku?

- Rynek klasycznej telefonii stacjonarnej nadal się kurczy, ale zdecydowanie wolniej niż kiedyś. W naszym przypadku to kilkadziesiąt tysięcy klientów kwartalnie, z których część decyduje się skorzystać np. z telefonii internetowej. Uważam, że ten rynek powoli się stabilizuje. I nie mówię tylko o naszych wynikach, ale innych operatorów stacjonarnych również.  Wierzę, że z czasem spadki się zatrzymają, a być może nawet lekko się odbijemy. Dziś ok. połowy gospodarstw domowych ma internet stacjonarny, a udział Orange Polska w tym rynku wynosi wartościowo ok. 40 proc. Wprawdzie trudno z pełną odpowiedzialnością prognozować tak daleko, ale uważam, że w ciągu 5-10 lat internet stacjonarny może mieć nawet 60-70 proc. gospodarstw domowych. Spodziewam się, że część z nich zachowa usługę telefonii.

Mam jednak wrażenie, że nieco sztuczne są wyniki telefonii stacjonarnej, ponieważ klient nie może całkowicie zrezygnować z linii telefonicznej. Jeśli chce kupić tylko Neostradę, płaci  za tzw. utrzymanie łącza...

- To prawda, ale opłata jest wynikiem regulacji.

Dominik Libicki, szef Cyfrowego Polsatu twierdzi, że ledwie interesuje się sieciami stacjonarnymi i usługami tego typu. Rozwinięte LTE to przyszłość, a abonenci będą wybierać jedną, dostępną wszędzie usługę - uważa. A pan mówi, że światłowód będzie kluczowy.

- W krajach zbliżonych pod wieloma względami do Polski np. w Wielkiej Brytanii, czy Belgii, ludzie bardzo chętnie korzystają z sieci 4G, ale jednocześnie wcale nie rezygnują z internetu stacjonarnego. Zgadzam się, że zawsze będą klienci, którzy z powodu niskich dochodów będą musieli zdecydować się na jedną usługę, ponieważ z ich punktu widzenia będzie to spora oszczędność. Jednak w większości przypadków, moim zdaniem klienci otrzymają i zachowają obie usługi. Muszę też powiedzieć, że choć oczywiście jestem bardzo szczęśliwy, że Orange Polska ma LTE, to jakość usługi stacjonarnej, szczególnie światłowodowej i dostępu w sieci 4G, to dwie różne bajki.

Argument szefa Cyfrowego Polsatu jest tu taki, że LTE to młoda technologia, zaledwie 3-4 letnia i z czasem rozwinie się bijąc jakością podstawową usługę stacjonarnego dostępu szerokopasmowego...

- Dominik Libicki zachwala to, co ma i wcale mu się nie dziwię. LTE będzie się rozwijać. Zawsze jednak sieć mobilna pozostanie mobilną i tym samym bardziej niestabilną w porównaniu z siecią stacjonarną. Nie znikną problemy np. natężenia ruchu w sieci w godzinach szczytu.

Co ze sprzedażą energii w Orange?

- W ubiegłym roku mieliśmy pilotaż we współpracy z PGE, który pozwolił nam na weryfikację założeń rynkowych i potencjalnych możliwości. Analizujemy je i chcemy być pewni, że jeśli ruszymy z ofertą sprzedaży będzie ona korzystna dla klientów.

Pojawi się taka oferta jeszcze w tym roku?

- Nie wykluczam tego.

Pytanie o bankowość...

- Dwa miesiące temu podpisaliśmy umowę z mBankiem i uruchomimy usługi w drugiej połowie roku. Wtedy przedstawimy też szczegóły naszej strategii. Chcemy, aby usługi bankowe uzupełniały naszą standardową ofertę i była wygodne dla klientów.

Widać po tym, jak usługi wprowadził T-Mobile, że z powodów regulacyjnych komunikacja takiego nowego projektu nie jest łatwa. W nazwie usługi musi znaleźć się jej faktyczny dostawca. Tylko przejęcie banku może być zapewne rozwiązaniem problemu. Zdecydujecie się na związki kapitałowe z mBankiem?

- Jesteśmy partnerami i również będziemy mówić klientom, że usługę bankową dostarcza mBank.

Część przychodów Orange Polska pochodzi z usług hurtowych: BSA, WLR and LLU. Jak duża i jak wypełnicie lukę po tym, jak BSA przestanie działać?

- Chcemy dalej świadczyć usługi hurtowe. To ważna część naszego biznesu. Stanowi ok. 8 proc. przychodów licząc razem ze stacjonarnymi hurtowymi usługami głosowymi i ok. 4 proc. jeśli wziąć pod uwagę tylko BSA, WLR i LLU. To, czego potrzebujemy, to większa elastyczność i możliwość szybkiej reakcji na działania konkurencji, czyli de facto sieci telewizji kablowych.

Będzie nieregulowane BSA na zasadach komercyjnych?

- Wybiegamy w przyszłość, co do której nie mamy pewności. Widziałbym jednak rozwiązanie komercyjne, oparte na długoterminowych warunkach cenowych. Podobnie może być z usługą hurtową na sieci światłowodowej.

Opinia Orange o aukcji? Najbardziej pasujący wam kształt?

- Jesteśmy zainteresowani możliwie szybkim zakończeniem aukcji i rozdysponowaniem częstotliwości. Jeśli jednak z jakichś powodów aukcja zostanie przesunięta w czasie, nie będzie to dla nas najtragiczniejszy scenariusz, chociaż z całą pewnością nie najlepszy dla samego rynku. Kończymy modernizację sieci 3G, która w wakacje zasięgiem obejmie ok. 95 proc. mieszkańców kraju. Rozwijamy też technologię LTE, która jest już dostępna dla ponad 14,2 mln osób w 818 miastach i miejscowościach powyżej 1 tys. mieszkańców. Dlatego to, czego byśmy oczekiwali od prowadzenia aukcji - jak sądzę absolutnie zrozumiale -  to równego traktowania wszystkich uczestników.

Czy rezygnacja ze spectrum cap dotyczącego 900 MHz to był dobry pomysł?

- Nie mamy nic przeciwko zniesieniu tego ograniczenia. Także sam model aukcji nam się podoba.

A ryzyko związane z możliwością sztucznego podbijania ceny? Ono was nie niepokoi?

- Tak, trochę niepokoi.

Jakie są dziś strategiczne priorytety Orange Polska?

- Dla mnie kluczowe są jakość i zaufanie. Chcemy, żeby Orange Polska był najlepiej postrzeganą firmą zarówno, jeśli chodzi o usługi mobilne, jak i stacjonarne. Firmą, której klienci ufają. Mam nadzieję, że poprawę sieci klienci już pozytywnie odczuwają. Zamierzamy to wszystkim uświadomić, dlatego wkrótce zaprezentujemy kampanię mówiącą o jej jakości i zasięgu. Koncentrujemy się też na dostarczaniu usług i produktów. Codziennie wysyłamy ponad 10 tys. modemów, telefonów, czy kart SIM. Chcemy ten proces doprowadzić do perfekcji. Już teraz jest nieźle, ale musimy być najlepsi. Pracujemy by czas potrzebny na zainstalowanie łącza internetowego skrócić z 7 do 3 dni. Dziś sprawy klienta przy pierwszym kontakcie z konsultantem załatwiamy od ręki w 75-80 proc. przypadków. Chcemy aby było 90 proc. Ważną rzeczą jest budowane zaufania na bazie jakości usług i unikalnego zaangażowania naszej firmy w projekty społeczne. Mam na myśli dbanie o bezpieczeństwo w sieci, edukację i kulturę, czyli dziesiątki programów, które realizujemy w tak dużej skali, jako jedyni na rynku. Wspomnę o prawie 3,5 tys. bibliotek gminnych, czy wielokrotnie nagradzanych 50 multimedialnych i edukacyjnych Pracowni Orange.

A cele jeśli chodzi o wyniki finansowe? Jest nim utrzymanie marży EBITDA?

- Nie zmieniamy celów, które przedstawiliśmy na początku roku. Założeń dotyczących EBITDA, również.

Czy biznes telekomunikacyjny jest ciągle sexy dla giełdowych inwestorów?

- Trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Akcje Orange Polska w ostatnich miesiącach silnie zyskały. Uważam, że kursom telekomów, nie tylko na polskiej giełdzie, pomaga trwająca konsolidacja branży w Europie i w USA. Mamy do czynienia z dwoma typami przejęć. Pierwsze dzieją się by tworzyć oferty konwergentne. Celem innych jest zwiększanie udziału w rynku. W Polsce przykładem pierwszego modelu było przejęcie GTS przez T-Mobile. Myślę, że właśnie konwergencja będzie głównym motorem zmian.

Jak ta transakcja wpłynie na biznes Orange?

- Będziemy mieć silniejszego konkurenta na rynku usług stacjonarnych i mobilnych dla biznesu.

W efekcie Orange będzie szukał intensywniej okazji do przejęć firm ICT?

- Obecnie nie mamy takich planów, ale niczego nie możemy wykluczyć.

Oprócz konsolidacji branży, to dywidendy trzymają dziś kursy telekomów?

- Sądzę, że inwestorzy próbują wyważyć znaczenie dywidendy i możliwości rozwoju firm.

Kiedy usłyszymy coś na temat przyszłej dywidendy Orange Polska?

- Tak jak komunikowaliśmy przy okazji ogłaszania wyników, na temat przyszłej dywidendy wypowiemy się w lutym 2015. Wtedy będziemy znać wyniki za rok obecny i prognozę przepływów pieniężnych na rok kolejny. Ponadto, będziemy mieć większą jasność w kwestii istotnych wydatków jednorazowych np.  płatności za częstotliwości i jak mogą one wpłynąć na zadłużenie grupy.

Nawet jeśli przyjdzie wam zapłacić karę nałożoną przez Komisję Europejską?

- Jeśli chodzi o karę to odwołaliśmy się do Trybunału w Luksemburgu i sprawa nie jest ostatecznie zakończona.

CV

Bruno Duthoit (61 l.) jest związany z Orange (d. France Telecom) od początku kariery. Piastował funkcje menedżerskie w grupie poza Francją. Kierował Orange w Słowacji, Mołdawii, Armenii oraz Etiopii. Był członkiem zarządu TP (2001–2006). Ukończył Politechnikę Paryską i francuską Krajową Wyższą Szkołę Telekomunikacji.

Rz: Jak się pan miewa po 9 miesiącach kierowania Orange Polska?

Bruno Duthoit: - Dobrze i jestem zadowolony z obecnej sytuacji firmy na rynku. Oczywiście nie wszystko wygląda idealnie, ale dla operatora takiego jak Orange Polska, otoczenie biznesowe nigdy nie jest łatwe.

Pozostało 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację