500 procent zysku z podsadzki

Część czytelników zapewne pamięta modne na przełomie XX i XXI w. terminy „stara” i „nowa gospodarka”. To, co lat temu kilkanaście wydawało się jednoznacznym podziałem, dziś jest mocno rozmazane.

Publikacja: 09.06.2014 11:14

500 procent zysku z podsadzki

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Nowa gospodarka z przełomu wieków mieściła się w terminach TMT i biotechnologie i oznaczała spółki z szansami na wzrost cen akcji. Dziś TMT – czyli telekomunikacja, media i technologie – trudno w całości zaliczyć do firm ze wspaniałymi perspektywami wzrostu. Dotyczy to zarówno mediów (i tych określanych kiedyś jako stare i tych, które kilkanaście lat temu uznawano za nowe), jak i telekomunikacji, a nawet spółek technologicznych.

Stare media, w tym zwłaszcza prasa, w większości nie potrafią sobie poradzić w świecie wszechobecnego internetu. To samo dotyczy mediów kilkanaście lat temu uznawanych za nowe, takich jak nadawcy telewizyjni. Telekomunikacja przestała być wzrostową branżą. Wiele spółek technologicznych, które były liderami na początku wieku, przegapiło przełomowe momenty, co sprawia, że dziś gonią rynek. Wszystko to znajduje odbicie w kursach akcji i wycenach rynkowych.

Tymczasem się okazało, że sexy mogą być firmy, które kiedyś uznaliśmy za starą gospodarkę. Bo jak inaczej nazwać producenta podsadzki wykorzystywanej przy wydobyciu ropy i gazu albo producenta wind?

Wśród spółek, które debiutowały na amerykańskim rynku w 2013 roku, wyróżnia się Emerge Energy Services. To producent podsadzki z piasku kwarcowego. Zarabia na boomie na wydobycie ropy i gazu w Ameryce Północnej. W piątek po spadku o 2,5 proc. papiery firmy kosztowały 107,98 dol. Na początku maja 2013 roku, gdy sprzedawano je w IPO, kosztowały 17 dol.

Na fali wydobywczego boomu w górę idą także ceny akcji innych producentów podsadzki. Papiery US Silica Holdings w ciągu ostatnich 12 miesięcy zyskały ponad 150 proc., a Carbo Ceramics (produkuje podsadzkę ceramiczną) – prawie ?105 proc.

Windy produkuje fińskie KONE. Ostatnie ?12 miesięcy nie były udane dla inwestorów – kurs akcji spadł o 8,5 proc. – ale pięcioletnia historia notowań pokazuje, że kurs akcji spółki wzrósł o niemal 200 proc. (paneuropejski indeks FTSEurofirst 300 zyskał w tym czasie 57 proc.). W szczytowym momencie – w połowie maja 2013 roku – papiery kosztowały prawie 36 euro wobec 30,26 euro w ostatni piątek. Być może firma najlepsze czasy ma za sobą, ale ci, którzy na nią przed laty postawili, nadal mogą być zadowoleni ze zwrotu z inwestycji.

—Autor jest publicystą ekonomicznym

Nowa gospodarka z przełomu wieków mieściła się w terminach TMT i biotechnologie i oznaczała spółki z szansami na wzrost cen akcji. Dziś TMT – czyli telekomunikacja, media i technologie – trudno w całości zaliczyć do firm ze wspaniałymi perspektywami wzrostu. Dotyczy to zarówno mediów (i tych określanych kiedyś jako stare i tych, które kilkanaście lat temu uznawano za nowe), jak i telekomunikacji, a nawet spółek technologicznych.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem