Kiełbasa wyborcza czy racjonalny wybór przywracający uldze PIT na dzieci mniej iluzoryczny niż dotychczas charakter? Socjalny wybryk czy decyzja podjęta po analizie systemu podatkowego, nieprzyjaznego rodzinom z dziećmi? Te dwie skrajne opinie dominują w dyskusji na temat obietnic złożonych w Sejmie przez Donalda Tuska, który zapowiedział podniesienie od przyszłego roku ulgi w PIT dla osób wielodzietnych oraz zwrot podatku (do wysokości zapłaconych składek ZUS i NFZ) tym, którzy mają zbyt niski dochód, by odliczyć całą ulgę.
A może lepiej nie traktować tego na zasadzie alternatywy. Może trzeba wierzyć, że premier kierował się zarówno słupkami wyborczymi, jak i oglądem rzeczywistości. A ta każe popierać to, co chce wprowadzić rząd.
Paternalizm ?kontra zaufanie
Propozycja rządu godna jest uwagi już z samej tylko racji filozofii wspierania rodzin. Otóż urzędnicy nie mówią rodzinom paternalistycznie: najpierw zabierzemy wam podatki, by później – według uznania – wypłacić zasiłki czy zapomogi. Rząd deklaruje, że to rodzice wiedzą najlepiej, co jest dobre dla ich dzieci. Co do zasady tak po prostu jest. Urzędnicy wydają pieniądze w najgorszy z możliwych sposobów. Nie doceniają wagi wydawanych kwot ani nie tego, co nabywają. Najbardziej racjonalnie – jak dowodzi Milton Friedman – robią to ci, którzy je zarobili, a kupują towary lub usługi dla siebie. Znają trud zarabiania, nie chcą przepłacać za zakupy.
Liczy się tu także sfera symboliczna. Rząd, zostawiając pieniądze w kieszeniach obywateli, daje im sygnał zaufania: nie jesteśmy od kontrolowania waszych zarobków. Taka polityka na rzecz rodzin wyczerpuje trzy wartości, które – zdaniem wielu ekspertów, m.in. autorów raportu o wsparciu rodzin Fundacji Republikańskiej – powinny jej przyświecać. A są to powszechność, progresywność, neutralność.
Pierwszy atrybut jest warunkowany przekonaniem, że polityka na rzecz rodzin powinna być oddzielona od pomocy społecznej. Świadczenia mają być adresowane do wszystkich rodziców, a nie tylko tych, którym wiedzie się najgorzej. Polityka ta nie ma zapobiegać ubóstwu (to zadanie służb socjalnych), ale rekompensować rodzicom, choćby częściowo, koszty wychowania potomstwa. Progresywność to nic innego jak zwiększanie wsparcia w zależności od liczby dzieci. Wreszcie neutralność wynika z przeświadczenia, że rząd powinien zostawiać ludziom wolność wyboru modelu wychowywania potomstwa. Większa ulga w PIT dla rodzin spełnia wszystkie te kryteria.