Gry są międzynarodowe

Wsparcie resortu gospodarki dla branży jest oceniane dobrze – mówi Adam Kiciński, prezes CD Projektu.

Aktualizacja: 07.01.2015 09:45 Publikacja: 07.01.2015 05:03

Gry są międzynarodowe

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Rz: Zdecydowana większość przychodów CD Projektu pochodzi spoza Polski. Czym różni się zarządzanie taką firmą od kierowania działającą jedynie na rynku krajowym?

Adam Kiciński: Branża gier komputerowych jest międzynarodowa. Można tworzyć bardzo dobre tytuły w dowolnym miejscu na świecie, np. w Polsce, a sprzedawać zupełnie gdzie indziej. Podejmując przed laty decyzję, że będziemy produkować gry, musieliśmy zakładać, że staniemy się firmą globalną. To oznacza olbrzymie wyzwania. Oprócz ryzyka biznesowego dochodzą jeszcze m.in. ryzyka walutowe, choć w naszym przypadku nie mają one aż tak wielkiego znaczenia.

Czy warto być eksporterem?

Chcąc tworzyć najlepsze gry na świecie, a takie mamy ambicje, musimy być na rynkach zagranicznych. Polski rynek gier wideo to jedynie niewielki fragment globalnego, w polskim PKB branża gier komputerowych ma śladowy udział. Nie można odnieść światowego sukcesu, sprzedając gry tylko na naszym podwórku. Oczywiście, cały czas będziemy produkowali i sprzedawali gry w Polsce, ale to tylko fragment naszego biznesu. Chcąc być w międzynarodowej czołówce, jesteśmy skazani na eksport.

Na których rynkach gry sprzedaje się najłatwiej? Gdzie zarabiacie najwięcej?

Nasze gry z Wiedźminem są dostępne w kilkudziesięciu krajach, w tym wszystkich najważniejszych. Każdy z rynków jest inny. Inaczej promuje się i sprzedaje gry w Stanach Zjednoczonych, a inaczej w Azji. Rynek amerykański jest najbardziej dojrzały i najbardziej konkurencyjny. Ciężko jest się przebić. Amerykanie umieją produkować i sprzedawać gry. Można im tego know-how pozazdrościć. CD Projekt, chcąc sprzedawać swoje produkcje za oceanem, musiał dostosować się do panujących tam zasad. Tylko odnosząc sukces w Stanach Zjednoczonych, które są największym rynkiem gier na świecie, można powiedzieć, że odniosło się sukces światowy.

A gdzie jest najtrudniej?

Swoją specyfikę mają rynki azjatyckie, w tym przede wszystkim chiński i japoński. Tamtejsi gracze są zupełnie inni. Mają inne potrzeby. W Chinach niektóre tytuły nie mogą zostać wydane ze względu na cenzurę. Trzeba w grach wprowadzać wiele zmian. Dodatkowo jeszcze do niedawna był to rynek zupełnie zamknięty dla konsol. Otworzył się dopiero na konsole nowej generacji. Z kolei Japonia jest zdominowana przez urządzenia Sony, w tym oczywiście najnowszą konsolę PS4. Japończycy mają ponadto wiele własnych gier, które cieszą się olbrzymimi powodzeniem na lokalnym rynku, ale są kompletnie nieznane w świecie. To zupełnie inna kultura i równocześnie olbrzymie wyzwanie biznesowe, z którym warto się zmierzyć.

Najłatwiej oczywiście sprzedaje się gry w Europie?

Bliskość geograficzna wcale nie oznacza, że wszystko jest prostsze. Europa nie jest jednolitym rynkiem. Każde z państw ma swoją specyfikę. Klienci mocno się różnią. Musimy stosować różne techniki promocji i sprzedaży. Plusem jest to, że w Unii Europejskiej nie ma żadnych barier celnych i prawnych, które trzeba brać pod uwagę, planując biznes na innych kontynentach.

Poprzednie gry z Wiedźminem  bardzo dobrze sprzedawały się też w Rosji. Czy to, co się dzieje na Wschodzie, będzie miało przełożenie na sprzedaż „Wiedźmina 3"?

To prawda, Rosjanie bardzo chętnie kupowali „Wiedźmina" i „Wiedźmina 2". Chcielibyśmy, żeby podobnie było z „Wiedźminem 3". Na szczęście rynek gier komputerowych i gracze komputerowi trzymają się z dala od polityki. Mamy bardzo dobrego partnera, który odpowiada za sprzedaż w Rosji. Wierzymy, że sobie poradzi z ryzykami,  których nie myśleliśmy jeszcze kilka miesięcy temu. Sprzedaży „Wiedźmina 3" nie będzie z pewnością pomagało osłabienie rubla. Rosja i bez tego była rynkiem, na którym gry były najtańsze na świecie z uwagi na ogromne piractwo. Producenci gier godzili się z tym, wierząc, że odbiją to sobie wolumenem sprzedaży. Również w przypadku naszych tytułów duża sprzedaż wolumenowa nie miała liniowego przełożenia na zyski z tego rynku.

Czy polskiej branży gier pomaga wsparcie, jakiego od kilku kwartałów udziela Ministerstwo Gospodarki, np. dofinansowując wyjazdy naszych producentów na imprezy branżowe?

Bardzo pozytywnie odbieramy, że resort gospodarki pomaga branży. Wsparcie, którego udziela, jest szczególnie cenne dla mniejszych studiów, które samodzielnie nie udźwignęłyby kosztów związanych z ekspozycją swoich produkcji na zagranicznych targach. CD Projekt tylko w niewielkim stopniu korzysta z tej pomocy, bo promując „Wiedźmina 3", potrzebujemy dużo większych powierzchni targowych, niż przewiduje to program Ministerstwa Gospodarki.

Czy CD Projekt, produkując gry z Wiedźminem, korzysta z dotacji unijnych?

W swojej historii kilkakrotnie skorzystaliśmy z pieniędzy z tego źródła. Posłużyły m.in. do rozbudowy zaplecza technologicznego, w tym serwerowni czy zakupu nowego systemu do zarządzania, ERP. Będziemy zabiegać o kolejne środki w ramach drugiej rundy, tym bardziej że nakierowane będą one bardziej na innowacje niż tylko na projekty infrastrukturalne. Produkcja gier to bardzo innowacyjna działalność. Prostym przykładem niech będzie, że poprowadzenie fabuły i rozgrywki w inny sposób niż w podobnych tytułach, do czego w produkcji gier o Wiedźminie przykładamy bardzo dużą wagę, wymaga napisania zupełnie innego kodu. To kosztuje i wymaga wielu godzin pracy.

W naszym cyklu rozmów z szefami firm nagrodzonych z okazji wydania Listy 2000 przedstawiliśmy w roku 2014: AC SA Białystok – 25 XI, Wawel – 10 XII, Comarch - 12 XII, Danwood– 16 XII, KGHM – 23 XII, Ziaja – 30 XII.

CV

Adam Kiciński, prezes CD Projektu, studiował na Wydziale Fizyki UW. Jest związany z firmą od 1995 r. Był jej trzecim pracownikiem – po założycielach Michale Kicińskim i Marcinie Iwińskim. Odpowiadał za fuzję CD Projektu z Optimusem, co pozwoliło spółce zadebiutować na GPW.  Wiosną 2010 r. Kiciński został jej szefem.

Rz: Zdecydowana większość przychodów CD Projektu pochodzi spoza Polski. Czym różni się zarządzanie taką firmą od kierowania działającą jedynie na rynku krajowym?

Adam Kiciński: Branża gier komputerowych jest międzynarodowa. Można tworzyć bardzo dobre tytuły w dowolnym miejscu na świecie, np. w Polsce, a sprzedawać zupełnie gdzie indziej. Podejmując przed laty decyzję, że będziemy produkować gry, musieliśmy zakładać, że staniemy się firmą globalną. To oznacza olbrzymie wyzwania. Oprócz ryzyka biznesowego dochodzą jeszcze m.in. ryzyka walutowe, choć w naszym przypadku nie mają one aż tak wielkiego znaczenia.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację