W ubiegłym roku zapowiedział Pan, że do końca 2015 r. nie uwolni cen energii dla gospodarstw domowych. Jakie muszą być spełnione przesłanki, by zliberalizować rynek.
Bardzo ważna jest liczba zmian sprzedawcy energii. Na razie odbiorcy dopiero uczą się tego rynku, a w ciągu ostatnich ośmiu lat na ten krok zdecydowało się zaledwie 2 proc. z około 16 mln gospodarstw. To kropla w morzu. Jeśli będzie przynajmniej 10 proc., to będziemy mogli mówić o w pewnej części wyedukowanym społeczeństwie. Ale daleki byłbym od ustalania konkretnych parametrów liczbowych, bo w tej chwili zależy mi na tym, by zmiany były świadome i uczciwe. Rynek musi się oczyścić z nieuczciwych sprzedawców i wątpliwych praktyk. Co więcej, patrząc na przykłady innych krajów czy nawet rynku energii dla przedsiębiorstw w Polsce, nie było sytuacji gdzie nie wzrosłyby ceny po zniesieniu taryf. Uwolnienie cen ma przynieść korzyści konsumentom, a nie sprzedawcom.