Reklama

Maciej Bando, szef URE o liberalizacji rynku energii

Nie jestem przeciwnikiem uwolnienia ceny energii dla gospodarstw domowych. Chcę tylko, żeby rynek do tego dojrzał – mówi szef Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando w rozmowie z Anetą Wieczerzak-Krusińską.

Publikacja: 22.04.2015 21:00

Maciej Bando, szef URE o liberalizacji rynku energii

Foto: materiały prasowe

W ubiegłym roku zapowiedział Pan, że do końca 2015 r. nie uwolni cen energii dla gospodarstw domowych. Jakie muszą być spełnione przesłanki, by zliberalizować rynek.

Bardzo ważna jest liczba zmian sprzedawcy energii. Na razie odbiorcy dopiero uczą się tego rynku, a w ciągu ostatnich ośmiu lat na ten krok zdecydowało się zaledwie 2 proc. z około 16 mln gospodarstw. To kropla w morzu. Jeśli będzie przynajmniej 10 proc., to będziemy mogli mówić o w pewnej części wyedukowanym społeczeństwie. Ale daleki byłbym od ustalania konkretnych parametrów liczbowych, bo w tej chwili zależy mi na tym, by zmiany były świadome i uczciwe. Rynek musi się oczyścić z nieuczciwych sprzedawców i wątpliwych praktyk. Co więcej, patrząc na przykłady innych krajów czy nawet rynku energii dla przedsiębiorstw w Polsce, nie było sytuacji gdzie nie wzrosłyby ceny po zniesieniu taryf. Uwolnienie cen ma przynieść korzyści konsumentom, a nie sprzedawcom.

Konkurencja jednak sprawiła, że ceny wracały do poprzednich poziomów...

To prawda. Ja mówię jedynie o tym pierwszym momencie. Na razie jesteśmy jednak na takim etapie rozwoju rynku, na którym musimy się nauczyć, że energia jest towarem takim samym jak każde inne dobro. Musimy też mieć pewność, że nie będzie wzrostu stymulowanego z zewnątrz np. przez gwałtowne zmiany cen uprawnień do emisji CO2. Rynek musi mieć przewidywalny trend. Dziś nie da się przewidzieć, jak będzie wyglądała cena energii za rok. Będziemy w stanie określić trend na rynku CO2 po szczycie w Paryżu. Wtedy też zostanie doprecyzowany rozdział uprawnień przeznaczonych dla Polski po 2020 r., poznamy założenia polityki energetycznej naszego kraju i zasady funkcjonowania rynku mocy. Te rzeczy się przenikają i mają istotny wpływ na możliwość określenia terminu pełnej liberalizacji.

Czy jest na to szansa w perspektywie najbliższych 5 lat?

Reklama
Reklama

Oczywiście, że tak. Na razie jednak nie jesteśmy na to gotowi. W Polsce jest prawie 19 mln ludzi po 50 roku życia, dla których zmiana sprzedawcy energii jest nadal trudnym tematem. Nie chciałbym ich stawiać przed dylematem dotyczącym podejmowania decyzji i obrony przed nieuczciwymi sprzedawcami. Wielu odbiorców nawet nie wie o możliwości dokonania takiej zmiany.

Problem tkwi nie tyle w nieznajomości naszych praw, co w nieatrakcyjnych ofertach. Sprzedawcy tylko z pozoru oferują oszczędności, a tak naprawdę w większości przypadków są niższa cena energii jest przez nich rekompensowana opłatami handlowymi...

To też się mieści w ramach uczciwości kupieckiej. Bo z jednej strony mamy firmy ewidentnie nieuczciwe, a z drugiej niektórzy ze sprzedawców manipulują informacją. Według mnie niedopuszczalne jest wpisanie drobnym druczkiem konieczności poniesienia dodatkowych np. 5 zł opłaty handlowej. Nie fair jest żerowanie na niewiedzy ludzi czy wykorzystywanie ich braku czasu. Jest cienka linia między manipulacją a niedopowiedzeniem. UOKiK już zajmuje się takimi sprawami, bo jest wiele skarg na przedsiębiorstwa energetyczne i ich nieuczciwe praktyki. Cieszy mnie, że energia zaczyna być postrzegana jako taki sam towar, jak każdy inny.

Czy opłaty handlowe z umów sprzedawców alternatywnych powinny zniknąć, czy może ma być ustalony ich próg? Kto tym się zajmie?

Sprzedawcy alternatywni, działając na wolnym rynku, mogą dowolnie kształtować ofertę; na to organy państwa nie maja wpływu, no chyba że np. sprzedawcy działaliby w zmowie cenowej, wtedy byłaby to sprawa dla UOKiK.. Na tym właśnie polega konkurencja i wolny rynek – sprzedawcy dowolnie budują swoje oferty i mogą konkurować nie tylko ceną energii, ale też opłatami handlowymi czy manipulacyjnymi. Sedno problemu leży gdzie indziej. Jak już wskazywałem kluczowa jest świadomość konsumentów – jeżeli jako konsument będę wiedział, że istnieją też inne rodzaje opłat to je także porównam i wybiorę ofertę najkorzystniejszą z mojego punktu widzenia.

Jaki ma pan pomysł na stymulowanie rozwoju rynku w sensie liczby zmian i coraz lepszych ofert skoro zamiar wprowadzenia ceny maksymalnej w rozporządzeniu taryfowym przepadł.

Reklama
Reklama

Mam nadzieję, że cena maksymalna przepadła tylko na razie. Nie zgadzam się z przesłaną przez Ministerstwo Gospodarki argumentacją tłumaczącą odmowę. Dlatego jesienią ponowię wniosek tak, by była możliwość ustanowienia nowej formuły wraz z taryfą na 2016 r. Zależy mi na stworzeniu równowagi na tradycyjnych obszarach działania tzw. sprzedawców z urzędu tak, by inne przedsiębiorstwa nie stawały przed dylematem czy mogą zaoferować swoim klientom niższą cenę niż niezwiązane taryfą firmy handlujące energią, które z nimi konkurują. Już teraz jednak zauważam pozytywne działania spółek energetycznych i niezależnych sprzedawców polegające na oferowaniu innych niż energia produktów czy usług w pakiecie. Lepiej, by ten rynek rozwijał się właśnie w taki naturalny sposób niż poprzez gwałtowną liberalizację. Nie jestem przeciwnikiem uwolnienia ceny. Chcę tylko, żeby rynek do tego dojrzał. Dziś nie jest jeszcze na tyle rozwinięty.

Niezależni sprzedawcy widzą szansę na zwiększenie dynamiki zmian w rozpowszechnieniu umowy kompleksowej. Jednak postulują ich zmianę tak, by ryzyko było rozłożone równomiernie między nich i dystrybutorów. Dzisiaj to ci ostatni są na wygranej pozycji, bo żądają większych zabezpieczeń od niezależnych sprzedawców niż dużych firm energetycznych zajmujących się obrotem.

Nie jestem zadowolony z rozwoju GUD-K. Spodziewałem się większej liczby umów podpisanych między dystrybutorami a sprzedawcami. Zdaję sobie sprawę, że sprzedawcy mogą się czuć niekomfortowo kiedy żąda się od nich dodatkowych zabezpieczeń. Doskonale też rozumiem, że dystrybutor chce mieć gwarancję od nieznanego sprzedawcy, bo się boi, że będzie musiał za niego realizować umowy. To mieści się w kategoriach etycznego biznesu. Być może jednak powinna istnieć pewna polityka gradacji przy wysokości tych zabezpieczeń. Przykładowo nowy sprzedawca musi zapłacić 10 zł za klienta, ale już po roku działalności ta opłaca powinna zjechać do 2 zł. Dziś dystrybutorzy od każdego żądają 100-200 zł. Nie ma oceny ryzyka, na ile firma jest wiarygodna.

Pan ustali taką politykę odgórnie?

Jestem za tym, by to firmy same zarządzały ryzykiem wypłacalności kontrahentów. Poza tym umowa kompleksowa jest dobrowolnym porozumieniem dwóch stron. Została stworzona i jest przez niektórych stosowana mimo, że nie narzuca tego żaden paragraf. Coraz więcej sprzedawców zdaje sobie sprawę, że jedna faktura jest także elementem walki konkurencyjnej o klienta. Dziś tym orężem walczą już na szeroką skalę telekomy.

Tyle że dużym graczom nie zależy na ułatwieniu życia konkurentom. Ci drudzy nie skarżą się nawet na wysokość opłat, ale na nierówne traktowanie. Co więcej zarzucają dystrybutorom przekazywanie błędnych i nierzetelnie wykonanych danych, przez które muszą ponosić dodatkowe opłaty.

Reklama
Reklama

Problem z dostępem do danych o klientach rozwiąże zbudowanie jednej platformy wymiany informacji. Poprosiłem spółki z branży, by prace nad EBIX – bo tak nazywa się ten system, zakończyły się w ciągu dwóch lat. W 2017 roku platforma wymiany informacji powinna już funkcjonować. To będzie kolejny impuls do zwiększenia liczby zmian sprzedawcy.

Czy widzi pan problem ograniczania rynku? Niezależni sprzedawcy mówią o skargach do URE na nieuzasadnione cofanie pozwolenia na przejście klienta do nich.

Faktycznie takie skargi wpływają do URE. A już to oznacza, że rynek zaczyna funkcjonować. Ostatnio dwie sprawy zgłosił Duon, mamy tez pojedyncze skargi od innych niezależnych sprzedawców. Na razie to sprawdzamy. Za wcześnie na wnioski z tych postępowań. Jeśli faktycznie są próby ograniczania rynku to znaczy, że duzi zdają sobie sprawę z silnej pozycji konkurencji i próbują przeciwdziałać. To też jest jakaś wartość, ale na pewno nie będziemy pochwalać takich zachowań. Wręcz przeciwnie.

Czy konsolidacja spółek energetycznych, o której do niedawna mówił Skarb Państwa, nie ograniczyłaby rynku?

Absolutnie tak. Z dużym niepokojem patrzę na integrację w obszarze dystrybucji. Bo o ile mogę zrozumieć próby konsolidacji w obszarze wytwarzania, by zwiększyć możliwości finansowania nowych inwestycji, to już takie kroki w segmencie dystrybucji są problemem z perspektywy regulacyjnej. Przypuśćmy, że stworzy się dwie firmy dystrybucyjne na całą Polskę. A więc obowiązujące dziś mechanizmy oparte na wzajemnym porównywaniu, benchmarku 4-5 firm przestają mieć rację bytu. Gdy mamy do czynienia z dwoma firmami, to . wtedy jedyną zasadą dla regulowania tego rynku nie jest on sam, ale długopis regulatora.

Reklama
Reklama

Czy zgłosił pan to zastrzeżenie do MSP?

Dzisiaj nie ma takiego tematu. Były co prawda wypowiedzi ministra wyrażające taki zamiar, ale nie oznacza to jeszcze, że integracja firm nastąpi. Regulator nie powinien analizować bądź opiniować plotek. Oficjalnie o takich planach MSP nie zostaliśmy powiadomieni.

CV

Maciej Bando jest prezesem Urzędu Regulacji Energetyki od połowy 2014 r. Wcześniej – od grudnia 2013 r. – zasiadał w fotelu szefa URE jako pełniący obowiązki. Zanim to nastąpiło, był wiceprezesem URE. Urząd odpowiada za regulacje gospodarki paliwami i energią oraz promowanie konkurencji.

Opinie Ekonomiczne
Hubert A. Janiszewski: Obiecanki cacanki, a naród się cieszy…
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Afera na sierpień
Opinie Ekonomiczne
Marcin Zieliński: Ukryte pułapki nowego budżetu UE dla Polski
Opinie Ekonomiczne
Przemysław Tychmanowicz: Likwidacji podatku Belki nie ma, ale też jest OKI
Opinie Ekonomiczne
Polska wciąż importuje rosyjskie węglowodory
Reklama
Reklama