Tak banki postrzegają swoich klientów. „Najpopularniejszą placówką Royal Bank of Scotland jest pociąg o 7.01 z Reading do London Paddington. W godzinach porannego szczytu w ciągu godziny do aplikacji mobilnej banku loguje się 167 tys. klientów dojeżdżających do pracy" – taką wypowiedź przedstawiciela RBS przytoczył „The Daily Mail".
Opinię tę podzielają szefowie innych brytyjskich instytucji finansowych. I podejmują decyzje o likwidacji oddziałów. Według „The Daily Mail", w Wielkiej Brytanii istnieje obecnie 9 tys. placówek bankowych, o połowę mniej niż 25 lat temu. W ubiegłym roku z ulic zniknęło ok. 480 oddziałów. Jedna czwarta z nich to ostatnie bankowe placówki w danej miejscowości. W tym roku ma być podobnie.
To powszechna tendencja, dobrze widoczna także w Polsce. Komisja Nadzoru Finansowego podała, że w końcu ubiegłego roku w naszym kraju było 15 tys. placówek (łącznie z partnerskimi), o ok. 280 mniej niż rok wcześniej. Eksperci PwC szacują, że w tym roku może zniknąć 300-500 oddziałów. Jeśli już powstają nowe, to niewielkie np. w centrach handlowych. Oddziały przestają być niezbędne do obsługi klientów, bo już 13 milionów Polaków korzysta na co dzień z usług bankowych poprzez serwisy internetowe – wynika z danych Związku Banków Polskich. Szybko rośnie liczba użytkowników bankowości mobilnej i aplikacji płatniczych.
W Danii jedna trzecia mieszkańców korzysta z MobilePay, aplikacji zainstalowanej w smartfonach, służącej do transferowania pieniędzy i płacenia w sklepach. Skłoniło to niedawno rząd w Kopenhadze do zaproponowania, żeby od przyszłego roku np. sklepy z odzieżą, stacje benzynowe czy restauracje przestały być prawnie zobligowane do przyjmowania płatności w gotówce. Ma to pozwolić placówkom handlowo-usługowym zaoszczędzić na środkach bezpieczeństwa i usprawnić działalność. Reuters napisał, że zamiar rządu raczej nie napotka większego oporu, ponieważ w Danii już teraz powszechnie używa się kart nawet do płacenia za paczkę gumy do żucia.
Nikt już chyba nie ma wątpliwości, że świat coraz szybciej podąża w tym właśnie kierunku. Natomiast ludzie, którzy nie przestają używać gotówki, chcą płacić rachunki w okienkach bankowych, nie używają internetu i... o zgrozo, nie mają smartfona, w szybkim tempie zbliżają się do grupy wykluczonych. Nawet jeśli mają stałą pracę, konto w banku, oszczędności...