Pierwsza naiwna

To ja. Przyznaję, że oczekiwanie, iż za coraz tańszą ropą pojawi się coraz tańsza benzyna na polskich stacjach, było bardzo naiwne.

Publikacja: 04.09.2015 09:20

Iwona Trusewicz

Iwona Trusewicz

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Choć benzyna jest dziś na polskich stacjach w cenach porównywalnych do lata 2011 r., to pozostaje w zupełnym oderwaniu od sytuacji na światowych rynkach surowcowych. Rosyjska ropa marki Urals, którą głównie przerabiają polskie rafinerie, była w sierpniu 2,2 raza tańsza aniżeli rok temu.

I co z tego wynika dla polskiego konsumenta paliw z rosyjskiej ropy? Ano nic nie wynika. Paliwa zamiast kosztować 3,2-3,4 zł za litr, tanieją kropla po kropli czyli grosz po groszu. Codzienne przejeżdżam obok stacji Orlenu, na której cena 95-tki spadła w ciągu ostatniego miesiąca może o 2-4 grosze. A co się w tym czasie wydarzyło na światowych rynkach? Marka Brent w ciągu kwartału potaniała o ponad 20 proc. Nie wierzę więc w tłumaczenie firm paliwowych, że winien jest silny dolar. Bardziej przemawiają do mnie komunikaty Orlenu o rekordowych marżach.

Pazerność polskich producentów i miałka zachodnia (i też u nas pazerna) konkurencja, to są moim zdaniem główne powody tego, że płacimy za paliwo najwięcej od siedmiu lat (wyliczył to dokładnie w połowie sierpnia w ciekawej analizie Adam Torchała z Bankier.pl).

Nieco taniej jest na stacjach Lotosu i tam ostatnio tankuję, ale też bez zbytniej satysfakcji. Wystarczy wyjechać poza miasto, by stacje Lotosu nagle znikły z krajobrazu. Przy drogach Warmii i Mazur stoją incydentalnie, jakby sąsiadujący z Pomorzem region, to już było dla koncernu prezesa Olechnowicza, zbyt daleko.

Apeluję więc do prezesa Lotosu, by inwestował w nowe stacje więcej i szybciej; by stawiał ich jak najwięcej w Płocku i w rodzinnym Elblągu oraz po drodze między tymi miastami, bo tylko prawdziwa walka o klienta, możne nam obniżyć ceny paliw.

No ale i tu pewnie jestem naiwna. Ale już nie pierwsza i nie ostatnia.

Choć benzyna jest dziś na polskich stacjach w cenach porównywalnych do lata 2011 r., to pozostaje w zupełnym oderwaniu od sytuacji na światowych rynkach surowcowych. Rosyjska ropa marki Urals, którą głównie przerabiają polskie rafinerie, była w sierpniu 2,2 raza tańsza aniżeli rok temu.

I co z tego wynika dla polskiego konsumenta paliw z rosyjskiej ropy? Ano nic nie wynika. Paliwa zamiast kosztować 3,2-3,4 zł za litr, tanieją kropla po kropli czyli grosz po groszu. Codzienne przejeżdżam obok stacji Orlenu, na której cena 95-tki spadła w ciągu ostatniego miesiąca może o 2-4 grosze. A co się w tym czasie wydarzyło na światowych rynkach? Marka Brent w ciągu kwartału potaniała o ponad 20 proc. Nie wierzę więc w tłumaczenie firm paliwowych, że winien jest silny dolar. Bardziej przemawiają do mnie komunikaty Orlenu o rekordowych marżach.

Opinie Ekonomiczne
Jak zaprząc oszczędności do pracy na rzecz konkurencyjnej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Blackout, czyli co naprawdę się stało w Hiszpanii?
Opinie Ekonomiczne
Czy leci z nami pilot? Apel do premiera
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Pytam kandydatów na prezydenta: które ustawy podpiszecie? Czas na konkrety
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku