Rz: Jak ocenia pan dotychczasowy sposób funkcjonowania PPE?
Paweł Suwała: Pracownicze programy emerytalne w wielu krajach zachodnich są standardem. W Polsce te trzeciofilarowe programy, wprowadzone przy okazji reformy emerytalnej z 1999 r., nie cieszą się dużą popularnością, choć są korzystne zarówno dla pracodawców, jak i pracowników.
Liczby mówią same za siebie. W Polsce jest zarejestrowanych nieco ponad 1000 PPE. Wedle ostatnich danych Ministerstwa Rozwoju, od początku funkcjonowania PPE zgromadzono w nich ponad 13,3 mld zł. To dużo więcej niż na indywidualnych kontach emerytalnych (IKE i IKZE). Liczba oszczędzających w ramach PPE wynosi 381 tys. To zaledwie około 2,4 proc. wszystkich pracujących. Z drugiej strony PPE działają sprawnie i według mojej oceny realizują stawiany przed nimi cel.
Dlaczego PPE są tak mało popularne?
To w głównej mierze rezultat stosunkowo niskiej świadomości społeczeństwa w zakresie indywidualnego oszczędzania na emeryturę. Początki systemu emerytalnego w Polsce bazowały na tezie, że państwo jest w stanie zapewnić obywatelom godziwą emeryturę. Jednak zmiany demograficzne w ostatnich dekadach pokazały, że system repartycyjny bazujący na jednym czy nawet dwóch filarach nie jest w stanie zapewnić wystarczających środków dla osób w wieku emerytalnym.