Do napisania tekstu skłoniła mnie lektura ciekawego artykułu prof. Andrzeja Koźmińskiego (2 lutego 2017 r.), w którym autor nawiązuje do koncepcji tzw. nowego pragmatyzmu – idei/doktryny stworzonej przez prof. Grzegorza Kołodkę. Nowy pragmatyzm na być odpowiedzią na strukturalne problemy dzisiejszej gospodarki światowej, takie jak rosnące nierówności społeczne, narastające zmiany klimatyczne czy wymykające się spod kontroli masowe migracje.
Powody społecznego niezadowolenia
Prof. Koźmiński nie kwestionuje poprawności i sensowności rozwiązań nowego pragmatyzmu, które w dużym skrócie polegają na światłej ingerencji państwa (rozumianego szeroko, jako narodowy i ponadnarodowy układ instytucjonalny) w mechanizm rynkowy, ale wskazuje, że w dzisiejszych warunkach niestety wygrywają nacjonalizmy, czego wyrazem jest Brexit, prezydentura Donalda Trumpa czy rosnące poparcie dla populistycznych nacjonalistów w wielu krajach Europy. Zamiast więc postępującej integracji i koordynacji polityki gospodarczej w skali globalnej, obserwujemy raczej zapowiedzi izolacji poszczególnych gospodarek za pomocą ceł, barier handlowych czy blokowania migracji.
Trudno nie przyznać racji prof. Koźmińskiemu, że tendencje protekcjonistyczne trafiają dziś na bardzo żyzny grunt społeczny, ale warto się zastanowić, dlaczego społeczeństwa wielu krajów postanowiły odrzucić zastany obraz gospodarki i zwróciły się ku populistom. Oczywiście można wskazywać, że niedoinformowani wyborcy są cynicznie manipulowani przez tabloidy i nowoczesne instrumenty marketingu politycznego, ale problem moim zdaniem jest głębszy.
Ludzie po prostu powiedzieli „dość", widząc, jak bardzo rosnący dobrobyt jest nierówno podzielony. Właściwie to powinniśmy się dziwić, że na wybuch niezadowolenia społecznego czekaliśmy tak długo.
Nierówności dochodowe w większości krajów wyraźnie rosną już od lat 80. Znowu należy przyznać rację prof. Koźmińskiemu, że za podział dochodu w dużej mierze są odpowiedzialne obiektywne procesy wynikające z charakteru bieżącej fazy globalizacji.