Reklama
Rozwiń

Wilk prawie syty i owca prawie cała

Przyznaję, że nie bardzo wierzę w katastroficzne scenariusze dotyczące naszej gospodarki i rynku pracy po wprowadzeniu zakazu handlu w niedzielę. Nie sądzę, by nagle bezrobocie rejestrowane wzrosło np. powyżej 10 proc. i by skoczył poziom zapasów w firmach (skądinąd wzrósł on od początku roku pomimo ożywienia w handlu detalicznym).

Aktualizacja: 05.06.2017 22:28 Publikacja: 05.06.2017 21:41

Anita Błaszczak

Anita Błaszczak

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Rozumiem jednak sceptyków i przeciwników zakazu niedzielnego handlu – w tym sieci handlowe, które w walce o klientów są skłonne otwierać sklepy 24 godziny na dobę. Tym bardziej że jako konsumenci przyzwyczailiśmy się do wygody robienia zakupów niemal wszędzie i niemal o każdej porze. Potwierdzają to pełne parkingi przy centrach handlowych i pełne hipermarkety w dni wolne od pracy.

Można składać to na karb historii, która sprawiła, że dla wielu osób zakupy, a nawet wizyta w centrum handlowym, są atrakcyjną rozrywką. Można winić długie godziny pracy, przy których na resztę obowiązków – w tym zakupy – nie zostaje wiele czasu, albo wskazać na infantylizację rosnącej grupy dorosłych, którzy – jak dzieci – jeśli czegoś zechcą, muszą mieć to od razu. A firmy dostosowują się do wymagań klientów.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Opinie Ekonomiczne
Prof. Tryjanowski: Energetyka została zamknięta w plemiennych bańkach
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Upały dołują światowe PKB
Opinie Ekonomiczne
Michał Hetmański, Kamil Laskowski: Hutnictwo to wyjątek od piastowskiej doktryny Tuska
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Obniżka podatków to miraż. Należałoby je podnieść – na obronę
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Wiadomość o śmierci Zachodu nieco przesadzona