Katar jest największym na świecie eksporterem gazu skroplonego. Według najnowszego raportu energetycznego BP, w minionym roku maleńki, ale wpływowy arabski emirat sprzedał za granicę 104,4 mld m3 LNG. Najwięcej kupiła Azja - 68 mld m3, a Europa 24 mld m3.
Rosja, która ma na razie jeden zakład skraplania gazu (na Sachalinie - należy do Gazpromu), wyeksportowała 14 mld m3 LNG - wszystko do Azji. Natomiast gazu rurociągowego Gazprom przesłał 190,8 mld m3, z czego - 166,1 kupiła Europa (dane rosyjskie mówią o 173 mld m3).
Na europejskim rynku nie Katar jest największym konkurentem Gazpromu, ale Norwegowie, którzy w minionym roku sprzedali tu 110 mld m3 swojego surowca. Przy całkowitym imporcie rocznym na poziomie 416 mld m3 te dwa państwa będą rywalizować o pozycję na Starym Kontynencie. Co ciekawe liczy się też Holandia, która sprzedała sąsiadom blisko 60 mld m3 gazu i Algieria, ze swoim LNG.
Wróćmy jednak do Kataru i blokady ekonomicznej emiratu przez kraje Półwyspu Arabskiego, przede wszystkim jedynego lądowego sąsiada - Arabię Saudyjską. Czy maleńki, ale bardzo samodzielny i jak na nasze standardy - postępowy (to tu działa telewizja Al-Dżazira) emirat podpadł srogim sąsiadom?
Otóż emir Kataru miał udzielić wywiadu, w którym dobrze wypowiedział się o wrogach Arabii - Iranie, Izraelu i Hamasie. Emir zaprzecza, twierdząc, że to hakerzy włamali się na strony katarskiej agencji prasowej i umieścili tam wywiad.