Ale oprócz badań przesiewowych musimy przyspieszyć ścieżkę diagnostyczną. I tu znów problemem jest niewystarczająca liczba lekarzy, którzy są w stanie te badania przeprowadzać. Ale pracujemy nad tym i mam nadzieję, że nie dłużej niż za dwa–trzy miesiące wypracujemy nową ścieżkę diagnostyczną, która powinna być już szybsza. Chcemy od razu kierować pacjentów na badania inwazyjne, jak bronchoskopia. Mam nadzieję, że z jednej strony zaoszczędzi to sporo czasu po stronie diagnozowania, a z drugiej będzie efektywne kosztowo, bo zrezygnujemy z części uporczywego procesu, który finalnie i tak kończy się w torakochirurgii.
Mówi się też coraz częściej o ośrodkach, w których proces diagnostyczny przebiegałby od początku do końca. Żeby nie przewozić pacjentów między różnymi ośrodkami, bo to też wydłuża czas i nie zawsze się sprawdza.
To byłoby rozwiązanie idealne. Rzeczywiście dziś wiele mówimy o tym, żeby tworzyć ośrodki kompleksowe, w których chory miałby zapewnione całą diagnostykę i cały proces leczenia. To trudne i często niemożliwe ani infrastrukturalnie, ani kadrowo. Ważne natomiast, żeby te ośrodki ze sobą współpracowały. Takie rozwiązanie jest fundamentem i pewnym spoiwem Krajowej Sieci Onkologicznej, którą testujemy od prawie dwóch lat, a od następnego roku chcemy wdrażać. Projekt ustawy, mam nadzieję, jeszcze w czerwcu trafi do konsultacji, a latem pod obrady Sejmu.
Od 1 stycznia na liście leków refundowanych znalazły się nowe cząsteczki zapewniające nowoczesne terapie chorym z rakiem płuca, takie jak immunochemioterapia czy leczenie ukierunkowane molekularnie. Lekarze zwracają jednak uwagę na to że przedłużający się proces diagnostyczny powoduje, że chorzy są słabej kondycji i nie można u nich zastosować tego leczenia. To problem, bo leki są, a leczenia nie można wdrożyć. Co z tym zrobić?
Rzeczywiście w raku płuca w ostatnich czasach pojawiło się wiele nowych cząsteczek. Także refundacjami objęliśmy bardzo duże grupy pacjentów. Jest tu kilka przełomowych terapii, na które od wielu lat czekali pacjenci. To rozszerzanie istotnie rozpoczęliśmy już 2019 r., a od 1 stycznia 2021 r. rzeczywiście możemy mówić o istotnym zwiększeniu dostępu do drogich leków w leczeniu niedrobnokomórkowego raka płuca. To, że są one kosztowne, jest trochę odpowiedzią na pytanie, dlaczego podajemy je pacjentom, którzy rokują, mają odpowiednie parametry, odpowiedni poziom odporności i rozwoju choroby, żeby tę terapię zastosować. Nie wszyscy pacjenci faktycznie się do tego kwalifikują. Ale też trzeba zwrócić uwagę na to, że musimy nadrobić zaległości po stronie badań genetycznych. Idealnie by było, gdyby wszyscy pacjenci kwalifikowani do drogich programów lekowych podlegali badaniom genetycznym. Wiemy, że w wielu ośrodkach tak jest, ale nie we wszystkich. Wynika to z różnych kwestii, m.in. sposobu finansowania tych badań. To jest na pewno aspekt, który będziemy musieli w najbliższym czasie wzmocnić. Bo rzeczywiście za tymi istotnymi rozszerzeniami refundacji być może nie poszło to pół kroku w zakresie rozwoju badań genetycznych.