O tym, że podwyżki do 6750 zł dla lekarzy, którzy zdecydują się na pracę tylko w jednym szpitalu publicznym, spowodują braki kadrowe, pisaliśmy w czwartkowym wydaniu „Rzeczpospolitej". Specjaliści znaleźli jednak sposób, by zachować „lojalnościową" podwyżkę, nie tracąc zatrudnienia w innej placówce publicznej.
Czytaj także: Lekarze rezygnują z dyżurów. Tracą pacjenci
– To proste. Lojalkę można zawiesić, więc chirurdzy, którzy nie chcą tracić alternatywnego miejsca pracy, planują zawieszać lojalkę co dwa miesiące i na czas zawieszenia umawiać sobie pacjentów w drugim szpitalu. Dzięki temu nie stracą dodatku i nie zawiodą pacjentów z innej jednostki, którzy inaczej mogliby zostać pozbawieni możliwości leczenia – mówi nam działacz środowisk lekarskich, specjalista z ponad 20-letnim stażem.
– Należy się spodziewać poszukiwania różnych rozwiązań służących ominięciu tego zakazu, i to bynajmniej nie dlatego, że lekarze będą chcieli mieć ciastko i zjeść ciastko – dostać podwyżkę i nie rezygnować z drugiej pracy, która daje im dochody – tłumaczy dr Marcin Pakulski, były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia. – Takie rozwiązania mogą wspierać same szpitale publiczne, którym będzie zależeć na zatrzymaniu lekarzy posiadających unikatowe umiejętności, np. ortopedów specjalizujących się wyłącznie w operacjach łokcia czy barku. Przywiązanie tylko do jednego miejsca może de facto ograniczyć dostęp do świadczeń związanych ze szczególnymi kwalifikacjami specjalistów, których jest niewielu w danej specjalizacji, takich jak endoskopowa rekonstrukcja kanalików łzowych – dodaje Marcin Pakulski.
Na takie rozwiązania mogą się zdecydować także lekarze bardziej popularnych specjalności, których jest niewielu w danym regionie, a ich brak mógłby spowodować konieczność zamknięcia oddziałów. Porozumienie Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) szacuje, że nawet 30–40 tys. specjalistów zainteresuje się lojalkami, co może sparaliżować pracę placówek, z którymi byli związani wyłącznie dyżurami. To sprawi, że w wielu placówkach, przede wszystkim w mniejszych miejscowościach, może zabraknąć obsady dyżurowej. Rezydenci przewidują, że lojalki mogą podpisać zwłaszcza medycy ze ściany wschodniej, bo tam zarobki są niższe.