Strona internetowa świdnickiego szpitala zwanego Latawcem. Zakładka „podziękowania od pacjentów”, a tam obok eleganckich dyplomów uznania laurki od dzieci napisane koślawym pismem. Dyrektor Jacek Domejko, który na tablicy ogłoszeń dla pacjentów umieścił numer swojej komórki, teraz rzadko odbiera telefon. To efekt reorganizacji. Większość lekarzy dostaje prowizję od każdego przyjętego pacjenta. Mają zakaz konkurencji w prywatnych praktykach. To też pierwszy szpital w Polsce, który stara się o certyfikat antykorupcyjny. – Ma on być jasnym sygnałem dla pacjentów i ważnym atutem w walce o nich. To ważne na Dolnym Śląsku, gdzie szpitali jest za dużo w stosunku do potrzeb – mówi Jacek Domejko, dyrektor Latawca.
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny stawia na rozwój naukowy. – Prowadzimy 12 dużych programów naukowych. Otrzymaliśmy na nie 57 mln zł z funduszy unijnych – podkreśla prof. Wojciech Witkiewicz, dyrektor szpitala.
Ta placówka nigdy nie była zadłużona, a w ostatnich ośmiu latach na jej modernizację i zakup sprzętu medycznego wydano ponad 54 mln zł. W tym czasie zatrudnienie spadło z 2,6 tys. do 800 pracowników. Wzrosła natomiast liczba przyjętych do szpitala pacjentów: z 21 do 32 tys. rocznie.
– Część zadań przekazaliśmy zewnętrznym firmom, pilnujemy każdej złotówki. I przede wszystkim skróciliśmy czas pobytu pacjenta w szpitalu z siedmiu do czterech dni – tłumaczy prof. Witkiewicz. To przynosi większe dochody. I działa na korzyść samych chorych. – Ustawiliśmy diagnostykę tak, by pacjent nie musiał czekać na badania. A aparaturę medyczną i diagnostyczną mamy najlepszą we Wrocławiu.
Obok kardiologii, urologii, chirurgii onkologicznej czy okulistyki wielką renomą cieszy się oddział położniczy. Lekarze oddziału okulistyki wykonują u wcześniaków laserowe zabiegi ratujące wzrok. Dzieci z wadami słuchu od razu dostają aparat słuchowy.