Dr Bogdan Koczy, dyrektor Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej im. Janusza Daaba w Piekarach Śląskich, już planuje inwestycje na następne trzy lata. Chce rozbudować blok operacyjny z sześciu do ośmiu stanowisk. – Na miarę XXI wieku – chwali się dr Koczy. – Pieniądze wyłoży Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego. Wyposażenie ma być sfinansowane z pieniędzy unijnych.
Szpital w Piekarach słynie z kompleksowego leczenia: od operacji do rehabilitacji. Robi specjalistyczne, nieinwazyjne operacje stawu biodrowego, kolanowego i skokowego. – Piekarscy lekarze cieszą się uznaniem w Europie, wykładają na światowych zjazdach chirurgów kostno-stawowych.
Lekarze robią tu najbardziej skomplikowane operacje w Polsce: wielu pacjentów to ofiary poważnych wypadków na drogach, urazów sportowych. To również największa w Polsce placówka, w której odtwarza się staw biodrowy. Rocznie wykonuje się tu 200 takich operacji. Podstawą sukcesu placówki jest zgrany, świetnie wyspecjalizowany zespół 70 lekarzy ortopedów, anestezjologów i radiologów, który wykonuje 8 tys. operacji rocznie.
Szpital zarabia, nadwyżkę wydaje na rozwój. Od stycznia ma, kupiony za własne pieniądze, nowoczesny rezonans magnetyczny. – Trafna diagnoza to podstawa naszego sukcesu – tłumaczy dr Koczy.
Równocześnie dyrektor przyznaje, że dla piekarskiej urazówki to najtrudniejszy rok od lat. W kłopoty wpędza go nowy sposób rozliczania się z Narodowym Funduszem Zdrowia. Monospecjalistyczne placówki ortopedyczne tracą dziesiątki tysięcy złotych, pacjenci muszą dłużej czekać w kolejce na zabieg.