Według informacji „Rz” w Zabrzu dla prof. Malca powstanie specjalny oddział kardiochirurgii dziecięcej. Będzie się mieścić w budowanym właśnie nowym obiekcie Śląskiego Centrum Chorób Serca. Kontrowersyjny kardiochirurg ma zostać w nim ordynatorem.
Malec ma opinię jednego z najzdolniejszych kardiochirurgów dziecięcych w Europie, ale i człowieka o trudnym charakterze. Przez lata pracował w klinice w Krakowie. Odszedł w atmosferze skandalu, oskarżony przez innych ordynatorów o nieetyczne zachowania wobec nich. Zespół nie chciał z nim pracować. – Sytuacja była tak napięta, że zagrażała szpitalowi – mówił kilka miesięcy temu „Rz” Maciej Kowalczyk, dyrektor placówki w Krakowie-Prokocimiu.
Od półtora roku prof. Malec pracuje w monachijskiej klinice Grosshadern. Leczy tam również dzieci z Polski. Operacja w Niemczech kosztuje ok.60 tys. zł. Do tego rodzice muszą płacić za pobyt ok. 165 zł dziennie. Opiekunowie chorych dzieci z Polski zbierają pieniądze na zagraniczne operacje za pomocą lubelskiej fundacji Cor Infantis. Prof. Malca nazywają cudotwórcą.
Te wyjazdy bulwersują środowisko polskich kardiochirurgów. Lekarze i NFZ twierdzą, że te same operacje można za darmo wykonać w siedmiu naszych klinikach (m.in. w Zabrzu, Poznaniu, Warszawie i Łodzi). Płaci za nie fundusz. Chore dziecko czeka w kraju na zabieg trzy, cztery miesiące. Kardiochirurdzy mają pretensje do fundacji. – To nieetyczne tworzyć atmosferę, że życie mojego dziecka leży w rękach jednego człowieka – mówi anonimowo jeden z najlepszych polskich specjalistów.
Michał Pytys, prezes Cor Infantis, spotkał się w czwartek w Zabrzu z prof. Marianem Zembalą, szefem Śląskiego Centrum Chorób Serca w sprawie zatrudnienia prof. Malca. – Tak, oferta w sprawie pracy dla prof. Malca została złożona. Strony będą rozmawiały o szczegółach i warunkach – potwierdza „Rz” Pytys. Według prezesa Malec bardzo chciał wrócić do Polski. – Tu ma żonę, dzieci. Jest bardzo otwarty na pracę w Zabrzu – tłumaczy Pytys.