Leczenie: ważniejsze dowody czy intuicja

Dalajlama z szefem lekarskiego samorządu rozmawiał o europejskiej i azjatyckiej medycynie

Aktualizacja: 29.07.2009 04:45 Publikacja: 29.07.2009 04:44

Leczenie: ważniejsze dowody czy intuicja

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Zwykle samorząd lekarski ostro zwalcza wszelkie formy medycyny alternatywnej.

Bardzo negatywnie wypowiada się o homeopatii i bioenergoterapii. Skąd więc wizyta szefa lekarskiego samorządu w nowej, prywatnej klinice tybetańskiej, która oferuje m.in. leczenie ziołami? – Przyszedłem na spotkanie z Dalajlamą, wielkim przywódcą narodu tybetańskiego. To wielkie przeżycie. Miejsce ma dla mnie drugorzędne znaczenie – tłumaczył Konstanty Radziwiłł.

Lekarze narzekają, że pacjenci, sięgając np. po azjatyckie specyfiki, tracą cenny czas, który powinni przeznaczyć na tradycyjne leczenie.

Na wczorajszym spotkaniu rozmawiano jednak głównie o podobieństwach obu systemów. – Medycyna wschodnia traktuje pacjenta jako całość, koncentrujemy się na jego uczuciach – mówił Dalajlama. – Nawet najlepiej przygotowany lekarz może nie odnieść sukcesu w leczeniu, jeśli nie ma dobrego, otwartego serca.

– My też nie podejmujemy się leczenia jednego narządu, jeśli zaszkodzi ono całemu organizmowi. Zasada „primum non nocere” obowiązuje europejskich lekarzy od tysięcy lat i jest podobna do tego, o czym mówi Dalajlama – odpowiadał Radziwiłł.

Także on podkreśla, że lekarz musi być dobrym człowiekiem. – Efekt leczenia w dużym stopniu zależy od jakości relacji lekarz – pacjent – zaznaczył.

Ale są i różnice. Medycyna tybetańska w dużym stopniu opiera się na intuicji leczącego. Europejski lekarz musi stosować tylko metody, których skuteczność została eksperymentalnie udowodniona. – Nasze metody mają mniej skutków ubocznych. I zioła nie były testowane na zwierzętach – śmiał się Dalajlama. Ale dodał: – Oba systemy powinny się uzupełniać, a nie konkurować. Znam chorych, którym nie pomogło tradycyjne leczenie, a ich zdrowie poprawiło się po tybetańskich ziołach. Ale na kamienie w woreczku żółciowym lekarz tybetański mi nie pomógł. Musiałem się poddać operacji w europejskiej klinice.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: [mail=s.szparkowska@rp.pl]s.szparkowska@rp.pl[/mail][/i]

Zwykle samorząd lekarski ostro zwalcza wszelkie formy medycyny alternatywnej.

Bardzo negatywnie wypowiada się o homeopatii i bioenergoterapii. Skąd więc wizyta szefa lekarskiego samorządu w nowej, prywatnej klinice tybetańskiej, która oferuje m.in. leczenie ziołami? – Przyszedłem na spotkanie z Dalajlamą, wielkim przywódcą narodu tybetańskiego. To wielkie przeżycie. Miejsce ma dla mnie drugorzędne znaczenie – tłumaczył Konstanty Radziwiłł.

Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego