Posłowie, którzy debatowali wczoraj nad projektem ustawy o całkowitym zakazie palenia w miejscach publicznych, odesłali go do komisji zdrowia, która ma rozważyć poprawkę o mniej restrykcyjnych rozwiązaniach dla barów i restauracji.
PO zaproponowała, by w lokalach o powierzchni mniejszej niż 100 metrów kwadratowych to właściciel decydował, czy wolno palić. W większych, w których są przynajmniej dwa pomieszczenia, jedno przeznaczone byłoby dla palących, drugie dla niepalących.
– Rozumiem, że nie wolno palić w miejscu pracy. Ale w kawiarni nikt nie powinien nam narzucać, czy możemy się spotkać z osobą palącą czy nie – argumentuje posłanka Platformy Beata Małecka-Libera.
Z propozycją PO nie zgadza się Bolesław Piecha z PiS. – Rozluźnienie ustawy spowoduje, że straci ona sens – mówi. – Przepisy opracowano po to, by chronić przed biernym paleniem osoby, które w barach i restauracjach są stale narażone na dym.
Rozwiązaniom sprzeciwia się Stowarzyszenie Polskich Barmanów. – W krajach Unii, w których wprowadzono całkowity zakaz palenia, jest on bardzo trudny do wyegzekwowania – mówi prezes stowarzyszenia Ryszard Berent.