„Rz” dotarła do wyników kontroli NFZ w 84 szpitalach, które prowadzą zabiegi okulistyczne. Urzędnicy stwierdzili, że pacjenci nie są dzieleni – jak tego wymagają przepisy – na tych, którzy potrzebują operacji pilnie, i na tych, którzy mogą na nią poczekać. A raczej: że pacjenci, którzy mogli poczekać, w wielu wypadkach nagle byli przekwalifikowani do „pilnej” operacji.
– Z naszych kontroli wynika, że kolejność wykonywania zabiegów nie ma nic wspólnego ze stanem zdrowia pacjentów, ani z kolejnością, w jakiej zgłosili się do lekarza – potwierdza Edyta Grabowska, rzecznik NFZ.
Lekarze pytani, dlaczego operowali ich poza kolejnością, odpowiadali na piśmie NFZ: „ta osoba pochodzi z mojej dalekiej rodziny”, „o przyjęcie pacjenta poza kolejką prosił mnie kolega lekarz”, „nie pamiętam”.
NFZ kontroluje te zabiegi, na które czeka się najdłużej, nawet kilkanaście miesięcy. Od kwietnia sprawdza też kolejność wszczepiania protez: stawu biodrowego czy kolana. Od stycznia przyszłego roku zamierza kontrolować najpopularniejsze zabiegi kardiochirurgiczne.
Dane o kolejkach, które szpitale przekazują do NFZ, nie mają często nic wspólnego z rzeczywistością. W jednym ze szpitali lekarz wpisał, że na protezę stawu biodrowego pacjent czekał tysiąc lat. Wychwyciła to dopiero kontrola NFZ. – Można się zastanawiać, jaki interes ma szpital, by podawać nam, albo pacjentowi, nieprawdziwe informacje – mówi Wanda Piróg, dyrektor Departamentu Spraw Świadczeniobiorców z NFZ.