Kto uratuje pacjentów

Wcześniej niż planowano chce zabronić chirurgom i pediatrom pracy w karetkach. Czy wystarczy lekarzy medycyny ratunkowej, by ich zastąpić

Aktualizacja: 13.03.2009 04:16 Publikacja: 13.03.2009 01:56

Kto uratuje pacjentów

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

W tej chwili w karetkach i na oddziałach ratunkowych pracować mogą lekarze tylko kilku specjalności: pediatra, internista, anestezjolog, chirurg i oczywiście lekarz medycyny ratunkowej. Tak ma być do 2020 roku. Potem ratowaniem życia ma się zajmować tylko lekarz medycyny ratunkowej. Tak przynajmniej mówi ustawa, która na razie obowiązuje.

Przepisy mają się jednak zmienić. Ministerstwo Zdrowia chce skrócić okres przejściowy o pięć lat. W karetkach i na oddziałach ratunkowych już od 2015 roku mieliby pracować wyłącznie lekarze po specjalizacji medycyna ratunkowa. – To propozycja, która musi być jeszcze zatwierdzona przez kierownictwo resortu – zastrzegał Marek Twardowski, wiceminister zdrowia, podczas sympozjum medycyny ratunkowej w Karpaczu.

Problem w tym, że w Polsce medyków, którzy mogą pracować na oddziałach ratowniczych, brakuje. Za mało jest pediatrów, anestezjologów, ale też lekarzy medycyny ratunkowej. Prof. Juliusz Jakubaszko, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej, wylicza: – W Polsce pracuje 500 lekarzy z tą specjalizacją, kształci się kolejnych 560. Docelowo powinno być ich nawet 3 tysiące.

Dlaczego brakuje osób z tą specjalizacją? – Łatwo im jest znaleźć pracę za granicą – tłumaczy Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. – Aż 17 proc. z nich starało się o zaświadczenie potrzebne do wyjazdu. Nie wiemy, ilu rzeczywiście wyjechało.

Brakuje też miejsc, w których mogliby się szkolić młodzi lekarze. Jest ich 90, powinno być prawie trzy razy więcej.

Jak lekarze oceniają propozycje zmian? Zdania są podzielone. – Skrócenie okresu przejściowego to bardzo dobre rozwiązanie. W tej chwili młodzi lekarze nie chcą robić specjalizacji z medycyny ratunkowej, bo nie mają gwarancji, że po niej znajdą dobrą pracę – uważa prof. Jakubaszko.

Ale samorząd lekarski ma inną opinię: – Zastanawialiśmy się, czy okres przejściowy nie był za krótki. Zaostrzanie przepisów doprowadzi do tego, że na oddziałach ratunkowych nie będzie miał kto pracować – podkreśla Radziwiłł.

Jeśli propozycje resortu wejdą w życie, młodzi medycy już powinni zacząć się kształcić – specjalizacja trwa pięć lat i należy do najtrudniejszych. Nie jest też szczególnie atrakcyjna finansowo. Lekarze medycyny ratunkowej nie mają szans na dodatkowe zarobki w prywatnych gabinetach, rzadko potrzebują ich prywatne przychodnie.

– Specjalizację ratunkową zaczynało ze mną pięć osób, teraz zostałem sam – przyznaje jeden z młodych lekarzy.

Zdaniem Radziwiłła cały system powinien iść w zupełnie innym kierunku – aby w ratownictwie medycznym pracowali lekarze wszystkich specjalności.

Tak było jeszcze dwa lata temu, gdy w karetkach jeździli nawet ginekolodzy czy psychiatrzy. Specjaliści narzekali jednak, że nie umieją oni wykonać wszystkich koniecznych przy ratowaniu życia czynności, np. zaintubować pacjenta.

[wyimek]500 lekarzy ma specjalizację z medycyny ratunkowej. Powinno ich być 3 tys.[/wyimek]

– Zamiast zamykać medycynę ratunkową przed lekarzami wszystkich specjalności, resort zdrowia powinien raczej dbać, by każdy lekarz umiał uratować np. ofiarę wypadku – tłumaczy Radziwiłł. – Okresowe szkolenia, raz na pół roku, powinni mieć wszyscy, bo każdy lekarz znajdzie się wcześniej czy później w sytuacji, gdy takie umiejętności będą mu potrzebne.

Taką potrzebę widzi też resort zdrowia. Zapowiada zmianę programów studiów. Ostatni, szósty rok ma być przeznaczony na praktyczną naukę, przede wszystkim medycyny ratunkowej. O ile zmiany wejdą w życie, będą dotyczyły tych młodych ludzi, którzy teraz zaczynają studia.

W tej chwili w karetkach i na oddziałach ratunkowych pracować mogą lekarze tylko kilku specjalności: pediatra, internista, anestezjolog, chirurg i oczywiście lekarz medycyny ratunkowej. Tak ma być do 2020 roku. Potem ratowaniem życia ma się zajmować tylko lekarz medycyny ratunkowej. Tak przynajmniej mówi ustawa, która na razie obowiązuje.

Przepisy mają się jednak zmienić. Ministerstwo Zdrowia chce skrócić okres przejściowy o pięć lat. W karetkach i na oddziałach ratunkowych już od 2015 roku mieliby pracować wyłącznie lekarze po specjalizacji medycyna ratunkowa. – To propozycja, która musi być jeszcze zatwierdzona przez kierownictwo resortu – zastrzegał Marek Twardowski, wiceminister zdrowia, podczas sympozjum medycyny ratunkowej w Karpaczu.

Pozostało 80% artykułu
Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"