Po tragedii w kopalni Wujek-Śląsk o Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich usłyszała cała Polska. To właśnie tu trafiło 26 najciężej poparzonych górników (od 40 do 80 procent powierzchni ciała, wszyscy z poparzonymi drogami oddechowymi). CLO potrafi ratować przypadki beznadziejne, także z katastrof zbiorowych w górnictwie.
Ma w tym wieloletnie doświadczenie i specjalistyczny sprzęt, jakiego nie ma w całej południowej Polsce. W leczeniu pomagają dwie jednoosobowe i jedna 18-osobowa komora hiperbaryczna, której używa się głównie przy leczeniu ciężkich oparzeń dróg oddechowych. Ratuje życie pacjentom, wtłaczając im do organizmu sprężony tlen. Jak ważne jest to leczenie, pokazuje tragiczny przykład: czterej górnicy, którzy zmarli w CLO, nie mogli korzystać z komory ze względu na inne przeciwwskazania medyczne.
Wrześniowa tragedia ponownie pokazała, jak ważna jest modernizacja siemianowickiego ośrodka. Pilnie trzeba rozbudować izbę przyjęć, OIOM i blok operacyjny. – Projekt był gotowy od dawna, ale teraz mamy już zgodę marszałka województwa śląskiego (właściciel CLO – przyp. aut.). Przyzna nam 40 mln zł na te inwestycje – mówi dyrektor placówki Mariusz Nowak. W budżecie nie zmieściła się budowa lądowiska dla helikopterów. – Ta inwestycja może poczekać. Na Śląsku są bardzo rozwinięte szlaki komunikacyjne – twierdzi szef CLO.
[wyimek][srodtytul]40 mln zł[/srodtytul] dostanie centrum na rozbudowę izby przyjęć, OIOM i bloku operacyjnego od marszałka województwa śląskiego[/wyimek]
Centrum to szpital wysokospecjalistyczny. Wbrew nazwie, lekarze koncentrują się tu nie tylko na leczeniu najtrudniejszych oparzeń, ale też ran przewlekłych, które powstają przy cukrzycy i chorobach naczyniowych. Bywa, że pomagają pacjentom cierpiącym od kilkunastu lat.