Kodeks etyki lekarskiej nie wymaga gruntownych zmian i zabezpiecza prawa pacjenta w spotkaniu z lekarzem. Takie wnioski płyną z konferencji, którą zorganizowała w Warszawie Naczelna Izba Lekarska.
Wczorajsze spotkanie z dziennikarzami jest odpowiedzią na burzliwą dyskusję o błędach medycznych prowadzoną z Ministerstwem Zdrowia. Lekarze sprzeciwiają się zmianom, które Bartosz Arłukowicz chciał wprowadzić do kodeksu lekarskiego, gdy uznał, że środowisko medyczne zamiata swoje błędy pod dywan i nie oczyszcza się. Ostatecznie resort zrezygnował z tych planów.
– Według kodeksu dobro chorego jest najwyższym prawem, a lekarz musi go leczyć zgodnie z najnowszą wiedzą medyczną – podkreślał wczoraj Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej. Broniąc kodeksu lekarskiego w obecnym brzmieniu, zaznaczył także, że jego treść jest zbieżna z kodeksami lekarskimi w innych krajach europejskich oraz zaleceniami Komisji Europejskiej.
– My także nie wykluczamy zmian w kodeksie. Będziemy go pewnie w najbliższym czasie uaktualniać, ponieważ w pracy lekarza pojawiają się trudne etycznie zagadnienia, np. związane z genetyką, prokreacją czy stanami terminalnymi pacjentów. O tym na razie kodeks milczy – zauważył Romuald Krajewski, wiceprezes NRL
Przedstawiciele samorządu lekarskiego podkreślali, że już dzisiaj kodeks etyki lekarskiej, obowiązujący od 2003 r., reguluje kwestię błędów medycznych. Zgodnie z nim lekarz musi bowiem rozmawiać z pacjentem i informować go o metodach leczenia. Jeśli zdarzy się jakiś błąd, powinien jak najszybciej powiedzieć o nim choremu.