W ostatni piątek minister zdrowia przegrał w Sądzie Najwyższym sprawę z Naczelną Izbą Aptekarską (sygnatura akt III ZS 13/13).
Źródłem sporu była jedna z uchwał samorządu aptekarskiego. W lutym 2005 r. zdecydował on, że każda osoba, która będzie się starała w izbie aptekarskiej o zaświadczenie potwierdzające, że ma kwalifikacje do wykonywania zawodu farmaceuty, musi zapłacić za to równowartość 100 euro.
Gdy o uchwale dowiedział się minister zdrowia, zakwestionował jej treść. Uznał, że samorząd aptekarski wykroczył poza swoje kompetencje przewidziane w ustawie o izbach aptekarskich. Zmieniły się też przepisy określające, kiedy i od kogo można pobrać opłatę za zaświadczenie. W związku z tym w maju 2012 r. minister zdrowia zwrócił się do samorządu aptekarskiego o zmianę uchwały. Oficjalnie zaś jej odpis aptekarze dostarczyli mu w sierpniu 2013 r. Mimo starań ministra farmaceuci nie zmienili jednak swojej decyzji i opłaty od wyjeżdżających za granicę nadal pobierali.
W związku z tym minister w listopadzie 2013 r. zdecydował się zaskarżyć uchwałę aptekarzy do Sądu Najwyższego. Na to pozwala mu art. 13 ustawy o izbach aptekarskich.
Pełnomocnicy samorządu aptekarskiego podnosili w czasie rozprawy przed sądem, że skarga ministra zdrowia jest nieważna. Nie zdążył jej wnieść w terminie przewidzianym przez przepisy ustawy o izbach aptekarskich. Te dają mu trzy miesiące na ten ruch od momentu, w którym dowiedział się o uchwale. Aptekarze uważają, że trzeba ten termin liczyć od maja 2012 r., kiedy minister żądał zmiany uchwały, a nie od kiedy samorząd mu ją dostarczył.