Szpital we Włocławku nie odbierze już porodów bliźniaków

Utrata kontraktu z NFZ grozi szpitalowi we Włocławku, w którym w styczniu zmarły nienarodzone bliźniaki. Po kontroli funduszu szpital nie będzie już przyjmował rodzących w ciąży mnogiej i wczesnej

Aktualizacja: 05.03.2014 15:21 Publikacja: 05.03.2014 15:03

Szpital we Włocławku nie odbierze już porodów bliźniaków

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

- Postanowiliśmy obniżyć szpitalowi we Włocławku stopień referencyjności o jeden stopień, do jedynki. Nie będzie mógł wykonywać zabiegów z ciężkiej patologii ciąży oraz przyjmować wczesnych porodów. Również pacjentki w ciąży bliźniaczej, która zawsze uznawana jest za zagrożoną, będą odsyłane do szpitali o wyższym poziomie referencyjności – z dwójką lub trójką, a takich w okolicy jest aż pięć – powiedział „Rz" Jan Raszeja, rzecznik bydgoskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.

Szpital straci na tym finansowo, bo procedury dotyczące patologii ciąży wyceniane są o wiele wyżej niż w przypadku ciąży standardowej. Ale to nie największe zmartwienie dyrekcji, bo szpitalowi grozi utrata kontraktu z NFZ. – O sankcjach wobec szpitala lub samego oddziału późnej patologii i położnictwa septycznego, zdecydujemy za kilka dni i wskażemy je w raporcie pokontrolnym. Możemy ukarać oddział lub cały szpital karą finansową w wysokości 1-2 proc. wartości kontraktu lub w ogóle ten kontrakt zabrać. Ale już kara finansowa dla samego oddziału jest dotkliwa – wynosi nawet kilkaset tysięcy złotych – tłumaczy rzecznik.

Jedna położna i brak wyników USG

Kontrola funduszu na oddziale, na którym w nocy z 16 na 17 stycznia doszło do śmierci nienarodzonych bliźniaków, wykazała szereg uchybień. Choć oddział był w pełni zapełniony, a dwie z 15 pacjentek były w ciąży bliźniaczej, pracowała na nim tylko jedna położna. – Zgodnie z grafikiem powinny być dwie, ale jedną odesłano na położniczą izbę przyjęć. Próbowaliśmy też wyjaśnić, czy na oddziale obecny był ordynator. Choć doniesienia prasowe wskazują, że przebywał tej nocy poza oddziałem, z dokumentów wynika, że była na nim cały czas. Jako NFZ nie mamy możliwości prokuratury, a więc przesłuchiwania pod groźbą odpowiedzialności karnej, i nie jesteśmy w stanie stwierdzić, jak było naprawdę. Zgłaszając sprawę do prokuratury już na początku kontroli, a więc dwa – trzy dni od tragedii, zawnioskowaliśmy o przejrzenie zapisu z kamer monitoringu szpitala – mówi Jan Raszeja.

Nieprawidłowości stwierdzono też w badaniach pacjentki, która straciła dzieci. Choć, zgodnie z opinią konsultantów krajowego i wojewódzkiego w zakresie ginekologii, tętno płodów mierzone powinno być stale, obydwie pacjentki miały robione pomiary co dwie – trzy godziny. – Brak też wyników badań na aparatach USG. Choć pani S., mama nienarodzonych bliźniaczek, tej nocy miała USG dwa razy, okazało się, że w zapisie z maszyn jest czarna dziura. W jednym aparacie dziura obejmowała ona trzy dni, w drugim 20 godzin. Również to zgłosiliśmy do prokuratury, bo nie mamy możliwości technicznych dociekania jak to się stało – tłumaczy rzecznik.

Brak współczucia i psychologa

Do szpitala we Włocławku kobieta trafiła w czwartek 16 stycznia, zaniepokojona nagłymi skokami ciśnienia. Lekarz zalecił natychmiastowe cesarskie cięcie, ale lekarze go nie przeprowadzili, tłumacząc się nieobecnością osoby kompetentnej do wykonania badania USG. Tuż po północy tętno płodów zaczęło słabnąć. Według zeznań ojca dzieci, i tym razem dwaj lekarze dyżurni odmówili cesarskiego cięcia. Po północy stwierdzili śmierć płodów. Dwie martwe dziewczynki wyciągnięto z brzucha matki dopiero po rano. Przez ten czas kobieta i jej mąż, którzy starali się o dziecko od pięciu lat, byli pozostawieni bez opieki psychologa.

- Postanowiliśmy obniżyć szpitalowi we Włocławku stopień referencyjności o jeden stopień, do jedynki. Nie będzie mógł wykonywać zabiegów z ciężkiej patologii ciąży oraz przyjmować wczesnych porodów. Również pacjentki w ciąży bliźniaczej, która zawsze uznawana jest za zagrożoną, będą odsyłane do szpitali o wyższym poziomie referencyjności – z dwójką lub trójką, a takich w okolicy jest aż pięć – powiedział „Rz" Jan Raszeja, rzecznik bydgoskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.

Pozostało 85% artykułu
Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"