Przyszły pojazd o nazwie Skylon — długości 84 metrów - ma być równie efektywny jak duża rakieta, ale ma startować i lądować jak samolot, z tradycyjnego pasa startowego. Brytyjska Agencja Kosmiczna poprosiła ESA o ocenę projektu. Specjaliści przyjrzeli się mu i zachęcają konstruktorów do dalszych prac. „ESA nie znalazła żadnych istotnych zagrożeń, które mogłyby stanąć na drodze tej konstrukcji" - napisali specjaliści w raporcie.
Kolejnym stadium projektu ma być skonstruowanie modelu naziemnego i demonstratora technologii napędu — silnika Sabre. Ta jednostka napędowa jest najbardziej nowatorską częścią projektu Skylona. Silnik Sabre to połączenie odrzutowego pracującego w powietrzu i rakietowego, który wymaga utleniacza. Przełączanie napędu z odrzutowego na rakietowy dokonywać się ma w momencie opuszczenia atmosfery przez pojazd. Osiąganie orbity bez konieczności stosowania rakiet wielostopniowych i możliwości wielokrotnego użycia samolotu pozwoliłyby obniżyć koszty transportu w kosmos. Dziś kilogram ładunku dostarczony na orbitę geostacjonarną to koszt rzędu 15 tys. dolarów. Skylon ma obniżyć tę kwotę piętnastokrotnie.
Pomysł samolotu kosmicznego w Wielkiej Brytanii narodził się blisko 30 lat temu, nad jego urzeczywistnieniem pracowali inżynierowie z British Aerospace i Rolls Royce'a. Tamten pojazd nazywał się Hotol, miał wiele słabych punktów. Firma Reaction Engines Limited (REL) rozpoczęła na nowo prace nad udoskonaleniem pomysłu i opracowała koncepcję silnika Sabre. Silniki które wynosiłyby na orbitę samolot kilka metrów dłuższy od Jumbo Jeta stawiają przed konstruktorami nieznane dotąd wyzwania, m. in. konieczność schładzania rozgrzanego powietrza jakie wpadałoby do silnika. Przed sprężeniem i spaleniem wodoru powietrze musi być schłodzone do -130 st. C w ciągu 1/100 sekundy. Firma pracuje nad wymiennikiem ciepła. Problemem jest oblodzenie instalacji podczas szybkiego schładzania gazów.
Firma REL rozwiązała ten problem. — Nie przyglądaliśmy się wszystkim szczegółom — skupiliśmy się na silniku i strukturze samolotu — przyznał dr Mark Ford, szef konstruktorów napędów w ESA. — Ale na podstawie tego, co zobaczyliśmy dotychczas nie widzimy żadnych przeszkód. To nowatorski pomysł, który się sprawdzi. Nie wiadomo jednak kiedy gotowy pojazd ujrzy światło dzienne. Dokończenie projektu wymagać będzie 9 - 12 mld dolarów zainwestowania przez prywatnych przedsiębiorców.