Są supercienkie, mają pełnowartościowy system operacyjny, a ich akumulator wystarczy na prawie cały dzień pracy. No i mają też zwykłą klawiaturę – czego nie posiadają tablety. Rynek elektronicznych gadżetów w tym roku zdominują ultrabooki – prognozują eksperci.
Podczas rozpoczynającej się we wtorek 10 stycznia największej na świecie wystawy elektroniki CES w Las Vegas producenci pecetów przedstawią od 30 do 50 nowych modeli tej kategorii. Mają być odpowiedzią obozu Wintel (system Windows i procesory Intela) na popularność tabletów Apple'a i z systemem Android.
Zainteresowanie ultrabookami jest podobne do tego sprzed roku tabletami, a jeszcze wcześniej – telewizorami 3D czy tanimi netbookami. Ultrabooki oferowane obecnie przez takie firmy jak Lenovo, Samsung, Asus, Acer czy HP to wydajne komputery, tyle że zamknięte w niewielkich, stylowych obudowach. I niestety odpowiednio do tego kosztujące.
O tym, że użytkownicy komputerów są skłonni zapłacić więcej za cienką i elegancką obudowę – nawet kosztem pewnych kompromisów sprzętowych – przekonała firma Apple modelem MacBook Air. Pomysł postanowił wykorzystać Intel, wprowadzając kategorię ultrabook (ta nazwa została zresztą przez firmę zastrzeżona). Żeby komputer można było nazwać ultrabookiem, musi mieć – oprócz podzespołów Intela – niewielką grubość (ok. 20 mm) i wagę (nie więcej niż 1,4 kg). Do tego akumulator musi wystarczyć na co najmniej pięć godzin pracy. Wykorzystanie dysków SSD umożliwia natomiast bardzo szybki start systemu i błyskawiczne przechodzenie z trybu uśpienia do normalnej pracy.
Producenci sprzętu stawiają też na nowe materiały. Obudowy tych urządzeń wykonane są z aluminium, a nie ze zwykłego plastiku, co pozwala obniżać wagę, dodając przy tym wytrzymałości i szyku.